Znamy już najbliższego przeciwnika dla naszego Pytona Pudziana Dominatora i ten cykl nie mógłby by być tym, czym jest bez choćby wzmianki na temat tego istotnego faktu. Ponadto dzisiaj: znikająca walka, poczucie humoru anonimowego boksera oraz Tim Sylvia śpiewający „Life is a rollercoaster”.
Pochodzący z Grecji Christos Piliafas będzie najbliższym przeciwnikiem Mariusza Pudzianowskiego…ale to już przecież wszyscy wiemy. Nie wszyscy wiemy natomiast, dlaczego on? Ano dlatego, że jest: duży (195 cm/115kg), ma niezły rekord (4-1), ale zasadniczo jest cienki jak zaliczka a co najważniejsze z uwagi na kryzys, zawalczy za reklamówkę gruszek. Kandydat idealny! Piliafas, pomijając fakt, że jest wolny jak żółw na psychotropach, to jak na swoje wymiary wydaje się podejrzanie słaby fizycznie. Finał będzie prosty – Mariusz zmłóci Christosa jak mokre żyto a w razie rozstrzygania walki na punkty wszyscy będą udawać Greka.
Najbardziej popularną i rozwinięta stroną wszelakich statystyk bokserskich jest Boxrec, który swego czasu szczycił się tym, że jest niezależny i tworzą go tylko zawodnicy. Jeśli na Boxrecu w zapowiedzi pojawia się jakaś walka to w zasadzie można być pewnym, że ona się odbędzie. Bardziej obrazowo? Dobrze. Jeśli przeczytacie na Boxrecu, że w Polsce właśnie jest dzień a u Was za oknami jest ciemno to powinniście zacząć mocno martwić się o kondycję naszego słońca, nawet pomimo tego, że wszelkie zegary w Waszym domu pokazują drugą w nocy. Przynajmniej tak było do tej pory. Niestety, po walce Haye vs Chisora, witryna Boxrec uległa naciskom ze strony British Boxing Board of Controli i zmieniła w swoich statystykach wynik walki dwóch Brytyjczyków na „No Contest”. Fakt faktem walka nadal była sankcjonowana przez federacje WBA oraz WBO czyli oficjalnie wciąż figurowała w kartach jako odbyta, ale jeśli coś znika z Boxreca to w zasadzie znika z powierzchni ziemi. Na szczęście kilka dni później włodarze witryny walnęli się mocno w czoło i przypomnieli sobie, jaki cel przyświecał powstaniu strony boxrec.com i z powrotem zmienili status walki Haye vs Chisora na „Haye by TKO”.
Najbliższy przeciwnik Witalija Kliczko, anonimowy Manuel Charr o którym wspominaliśmy w 79 odcinku naszego cyklu, ma naprawdę wysoko rozwinięte poczucie humoru. To znaczy, miejmy nadzieje, że tak właśnie jest, bo jeśli nie, to po prostu jest idiotą. Otóż, Manel Charr zapowiadał ostatnio, że zaraz po pokonaniu Witalija Kliczko weźmie „na tapetę” Davida Haye. Charr mówił: „Najpierw Kliczko a potem Haye”. Ja jednak sprostowałbym to na: „Najpierw Kliczko a potem neurolog i chirurgia urazowa”. Być może jednak David Haye w przypływie dobroci odwiedzi Charra w szpitalu i buńczuczna zapowiedź się spełni…mniej więcej.
Wyglądało na to, że Tim Sylvia wreszcie dopiął swego, no może nie w 100% ale przynajmniej wiele wskazywało na to, iż bliski jest jego powrót z niebytu. Tydzień temu po mediach branżowych niczym Usain Bolt przebiegła informacja o podpisaniu kontraktu na walkę Tim Sylvia vs Daniel Cormier pod szyldem Strikeforce. A już kilka godzin później pojawiło się sprostowanie pochodzące od Dany White. White mówił, że to długa historia ale faktycznie rzecz biorąc Sylvia nie podpisał kontraktu z Zuffa, które jak wiemy jest właścicielem zarówno UFC jak i Strikeforce. Ta wspomniana „długa historia” wyglądała zapewne tak: Dana White wpadł niczym burza z piorunami do biura Strikeforce i w ostatniej chwili wyszarpał kartkę spod długopisu, który w swoich dłoniach dzierżył Tim Sylvia. W oczach Sylvii pojawiło się zdumienie, które dosłownie za chwilę zmieniło się w „kocie oczy” z filmu „Shrek”. Dana, który „Shreka” oglądał po wielokroć pozostał niewzruszony, po angielsku powiedział tylko: „ni chu**”…i tyle.
Jędrzej Kowalik
www.fight24.pl
Szczerze przyznam, że zawsze omijałem dział z ZP Okiem, wydalał mi się zbędny, a teraz, pierwszy raz po przeczytaniu artykułu… Nic nie robię od rana tylko czytam zaległości!!!
Brawo Panie Jędrzeju, bardzo ciekawe spostrzeżenia, ale przede wszystkim piszę Pan prawdę, o której inni (pseudo znawcy SW) nawet nie chcą pomyśleć!
No to wiele Cie minelo skoro nie czytales ZPO. Mi zawsze taki art poprawia humor 🙂
i po raz kolejny pyton dominator pudzian band tanio skóry nie sprzeda
akurat co do tego greka to sie czlowieku mylisz zeby kogos besztac zanim nawet jeszcze nie pojawil sie w ringu
Luzu trochę ziomuś 😉 Potraktuj to z przymrużeniem oka 😉 Chociaż fakt faktem nawet na tym przyspieszonym filmiku z tarczowania trochę to tak wolno coś wygląda 😉
Pozdro
Ale czemu od razu nadawać pseudo Pyton Mariuszowi Redaktorze? Na razie to on chyba nikogo nie poddał duszeniem – no chyba, że fanów duszeniem ze śmiechu.
A to swoją drogą 😉 Tak czy inaczej „Pyton” to jeden z pseudonimów Mariusza. Był to jego pierwszy pseudonim obowiązujący w mediach, dopiero potem pojawił się „Dominator”.
Pozdrawiam