Nie wywołuj wilka z lasu – mówi stare przysłowie i okazuję się, że jak najbardziej słuszną jest ono przestrogą. Lepiej późno niż wcale – przekazuje kolejne z przysłów, ale w tym przypadku do tanga trzeba dwojga. Oprócz tego wspomnimy trochę a propos porywania się z motyką na słońce tudzież wychodzenia przed szereg a na koniec – do trzech razy sztuka.
Dnia 1 kwietnia na naszych łamach pojawił się prima aprilisowy żart informujący, że najbliższym przeciwnikiem Mariusz Pudzianowskiego będzie Mike Tyson czyli popularna „Bestia”. Generalnie ubawiliśmy się po pachy, pozrywaliśmy boki oraz popękaliśmy ze śmiechu, no i fajnie. Dzień później natomiast federacja KSW wystosowała oficjalny komunikat mówiący, iż najbliższym przeciwnikiem Pudziana będzie Bob „Bestia” Sapp i nie bardzo wiadomo było czy śmiać się czy płakać. Gdzieś tam jeszcze przez chwilę tliła się nadzieja, że może chłopakom z KSW daty się pomyliły i ta informacja faktycznie miała pojawić się dzień wcześniej a potem po prostu szczęśliwie zniknąć i odejść w niepamięć. Ale nie, skończyły się żarty a zaczęły się schody. Bob Sapp proszę Państwa będzie przeciwnikiem Mariusza Pudzianowskiego na gali KSW 19. Kim jest Bob Sapp? Aktualnie jest to, nie bójmy się tego powiedzieć – słaby artysta obwoźny, jadący gdzie tylko się da za przysłowiową „garść dolarów”. Był w Rumunii i w Afryce oraz w Indiach, w Ameryce. Tym razem cyrk zawita do Polski uprzednio, praktycznie w międzylądowaniu odwiedzając jeszcze Słowenię a zaraz potem pierwszym samolotem z Okęcia odlatuje do Australii.
Tak sobie na koniec pomyślałem, że można by stworzyć międzyfederacyjny turniej o pas Polsatu – zwycięzca walki Pudzian vs Sapp kontra zwycięzca walki Najman vs Burneika. No szał po prostu, bez kozery można powiedzieć, że papę z dachu zrywa.
Fedor Emelianienko coraz częściej i coraz tęskniej, jednak mimo wszystko wciąż z pewną dozą nieśmiałości spogląda w stronę federacji UFC. A co na to samo UFC? Uosabiający tę federację człowiek o nazwisku Dana White mówi zdecydowane i stanowcze – „paszoł won”, jednak już Lorenzo Fertitta wiedzący, że każdy ma swoją cenę pyta tylko – „kaka jest twaja”. Wiele wskazuje na to, że Fedor chce, jego menadżer Vadim Finkelstein chce, Lorenzo Fertitta chce i tylko sam Dana White jest w opozycji. A więc, czyżby zbliżał się ten dzień?
Nasz młody, perspektywiczny zawodnik wagi ciężkiej Artur Szpilka, już niebawem stanie na ringu naprzeciw mistrza świata Władimira Kliczki. Nie, to nie żart, „Szpila” został bowiem zaproszony na czerwcowy obóz przygotowawczy młodszego z braci Kliczko w charakterze sparingpartnera i wiele wskazuje na to jego promotor oraz on sam, skorzystają z tej oferty. Władimir Kliczko przygotowywał się będzie do walki zaplanowanej na 7 lipca i jak zwykle potrzebuje kilku sparingpartnerów, Artur Szpilka jednak już teraz szumnie zapowiada, że nie ma zamiaru być tylko ruchomym workiem i jedzie tam…wygrywać sparingi. Razem z naszym młodym, w gorącej wodzie kąpanym zawodnikiem na obóz do Szwajcarii wybiera się też trener Fiodor Łapin, aby w razie czego ostudzić Artura. Jednak mimo wszystko, jeśli „Szpila” spełni swoje zapowiedzi to będziemy mieć nieoficjalnego mistrza świata wagi ciężkiej i…aferę na cały świat. Fajnie.
Marcin „Siłowych rozwiązań jestem przeciwnikiem” Najman wbrew temu, co powtarzał byłby jednak skory do stoczenia trzeciej walki z Przemysławem Saletą. Dużo co prawda zależy od wyniku jego najbliższej walki z Robertem Burneiką ale już teraz dowiadujemy się że podobno wiele osób byłaby bardzo rada gdyby ten pojedynek doszedł do skutku. Marcin mógłby wtedy dokończyć dzieła, jest w tym może nawet jakaś przemyślana taktyka: w pierwszym pojedynku naruszył Saletę, w drugim pojedynku naruszył Saletę więc może w trzecim wreszcie wygra. Wszak kropla drąży skałę.
Jędrzej Kowalik
www.fight24.pl