Dziś zapraszamy na seans pod tytułem: „Odwołany lot francuskiego łącznika”. Zerkniemy także na dwie wieńczące rok 2011 gale MMA. Z jednej strony gala Fight For Japan: Genki Desu Ka Omisoka 2011 w starym dobrym japońskim stylu. W drugim narożniku zaś gala UFC 141 Lesnar vs Overeem tworząca kompletnie nową historię oraz nowy styl.
Już był u płotu, już witał się z gąską…a jednak rozczarował się niewąsko. Francuz Jean Marc Mormeck w minioną sobotę miał zmierzyć się z Władimirem Kliczko na ringu Dusseldorfie, walka ta została jednak odwołana z powodu dolegliwości nerek tego drugiego. Mormeck może mieć powody do obaw, ponieważ ostatnim razem, kiedy walka Władimira została odwołana przez rzekomą kontuzję, wstępnie zakontraktowany zawodnik został na lodzie. Mowa tu o Derecku Chisorze, który walki z Władimirem nie ujrzał od grudnia 2011. Pierwotnie zakontraktowana walka Chisora vs. Kliczko, oficjalnie nie odbyła się z powodu kontuzji mięśni brzucha Ukraińca. Faktem jednak jest, że na horyzoncie pojawiła się wówczas po prostu atrakcyjniejsza, przede wszystkim pod względem finansowym walka z Davidem Haye. Aktualnie już nie mięśnie brzucha, ale nerki „dokuczają” Władimirowi pytanie tylko gdzie jest ten „lepszy” zawodnik, bo coś go jednak nie widać. Zrodziła się plotka jakoby Lennox Lewis został skuszony do powrotu na ring, ten jednak od wielu lat wyraźnie powtarza, że wróci i owszem ale tylko za 100 milionów dolarów. Co generalnie jest równoznaczne z żądaniem tego aby Amerykanie podciągnęli mu Las Vegas pod Wyspy Brytyjskie a w zamian zabrali sobie Walię z całym dobrodziejstwem inwentarza. Teoretycznie pojawiła się nowa możliwa data walki Kliczko vs Mormeck a jest nim 3 marca, jednak na miejscu Francuza nie był bym pewien tej walki dopóty dopóki nie zabrzmi jej pierwszy gong.
Noworoczne japońskie gale zawsze były dobrze zestawione, świetnie wyprodukowane i genialnie oprawione. I nawet w dobie kryzysu toczącego japońską scenę MMA oraz K-1 warto jej oczekiwać. Przede wszystkim choćby, dlatego żeby poczuć ten klimat, posłuchać pełnego pasji oraz wypełnionego profesjonalizmem komentarza Michaela Schiavello a wreszcie po to aby na tę parę chwil wrócić do czasów supremacji Japonii w dziedzinie organizacji gal sportów walki. Na gali oprócz Fedora Emelianienko w starciu z Satoshim Ishim, będziemy mogli obejrzeć również bezpośrednie starcie Tima Sylvi z Brettem Rogersem, możliwy jest także występ legendarnego „The Gracie Hunter” Kazushi Sakuraby. Warto, nie dla nazwisk ale po prostu dla idei, warto 31 grudnia zajrzeć na tę galę i choćby za pośrednictwem internetu oraz komputera ale warto.
Trochę ciężko i trochę przykro po słowach, które pojawiły się wyżej stwierdzić, że tak naprawdę jedna jedyna walka na UFC 141 bije na głowę całą galę Fight For Japan. Mowa oczywiście o starciu Lesnar vs Overeem i tym bardziej przykro stwierdzić, że gdyby przyszło wybierać to z pewną dozą żalu, ale jednak skierowałbym się w stronę zachodu a nie wschodu. Na szczęście ww. gale nie pokładają się i tego dylematu nikt z nas miał nie będzie. A walka Lesnar vs Overeem? Dobry kawałek czasu temu, kiedy jeszcze nic nie zapowiadało aż takiej supremacji Alistaira w wadze ciężkiej ani tak wielkiej popularności oraz progresu umiejętności Brocka Lesnara napisałem, że ich walka w przyszłości będzie czymś na kształt swego czasu oczekiwanego starcia Emelianienko vs Couture. I słowo ciałem się stało. Ta walka to znak czasów, to starcie ostateczne, dość powiedzieć, że w cieniu zapowiedzi tego pojedynku był nawet niedawny pojedynek o pas UFC pomiędzy Dos Santosem a Velasquezem. I tak naprawdę nie aż tak ważne jest, kto aktualnie ma ten pas, dużo bardziej interesuje nas kto ten pas postara się wyrwać z rąk aktualnego posiadacza. A który zawodnik taką możliwość otrzyma, dowiemy się już 30 grudnia.
Jędrzej Kowalik
www.fight24.pl
no ciekawie by bylo jak by lenox wrocil
Lennox nie wróci, to by nie miało sensu. Jest juz za stary na boks.
Ulwielbiam z przymrużeniem oka. Miło się czyta, dobra robota.
Ja wolę szklaną szczękę szoł (mmarocks), niż z przymrozeniem oka (fight24)
Co nie zmienia faktu że z przymrużeniem oka też jest dobre, ale… za krótkie