W dzisiejszym odcinku dalsze przepychanki na linii Kliczko – Haye przed zbliżającą się lipcową walką. Junior Dos Santos i Antonio Silva niezależnie od siebie krytykują Brocka Lesnara a na koniec absolutnie subiektywne (zapewne jak zwykle nietrafione) typowanie przed KSW 16.
Najnowsze informacje donoszą, że Władimir Kliczko wcale nie uważa Davida Haye za najtrudniejszego przeciwnika w karierze. Kliczko przyznaje, że to będzie interesujący pojedynek, ale raczej ze względu na to, że będzie to pierwsza od kilku lat walka unifikacyjna w wadze ciężkiej. Według Władimira ważny jest tutaj tylko pas. Wychodzi na to, że Davida Haye z powodzeniem zastąpić mógłby kot Garfield gdyby tylko ów pas WBA posiadał. Na konferencji w Londynie Kliczko przedstawił Davida jako „Leszcza nr. 50”, po czym zwrócił się do Haye „według Ciebie tych 49 znokautowanych przed Tobą było leszczami, gwarantuje Ci zatem że Ty będziesz 50 leszczem”. Hayemaker z kolei mówił, że nie było dla niego aż tak wielkim problemem zgodzić się na walkę w Niemczech, bo według niego niemiecka publiczność i tak będzie bardziej za nim niż za Wołodią. „Władymir to nie Niemiec tylko Ukrainiec. Mówi po niemiecku gorzej niż po angielsku, a wszyscy wiemy jak biednie jest z jego angielskim”. Według Davida Haye obydwaj Kliczko są osobiście odpowiedzialni za zabijanie boksu i za to, że walk o mistrzostwo świata wagi ciężkiej nie pokazuje się w największych światowych stacjach telewizyjnych. „Przeciętni kibice nie interesują się walkami w wadze ciężkiej. Teraz dopiero zwrócili na nią uwagę, dlatego że pojawiłem się ja, dlatego że jestem szybki, silny i dobrze radzę sobie w ringu” – przekonywał dalej Haye.
„Władymir jest tak samo nudny w ringu jak i poza nim. I dlatego trzeba się go pozbyć przynajmniej z wagi ciężkiej i ja tego dokonam” – oświadczył na koniec David Haye.
Jak dotąd raczej cichy spokojny Antonio Silva po pokonaniu Fedora Emelianenki, komentuje i krytykuje wszystko na potęgę. W pierwszej kolejności oberwało się Joshowi Barnettowi, którego Silva określił pięknym w swej prostocie mianem „dupowłaza”. Tymi, których zaplecza z bukietem kwiatów i naręczem wazeliny rzekomo odwiedza Barnett są przede wszystkim bracia Fertitta i Dana White. W dalszej kolejności oberwało się Brockowi Lesnarowi, który według Antonio celowo, ze strachu a nie z uwagi na stan zdrowia wycofał się z walki z JDS. Junior Dos Santos z kolei, zanim ogłoszono zmianę jego przeciwnika, nazywał Lesnara „sterydziarzem z miękką szczęką”. Po oficjalnej zmianie przeciwnika Dos Santos od razu zabrał się za krytykę swojego nowego „sterydziarza”, gdyż wśród nazwisk zawodników ujawnionych przez Sąd w niedawnej aferze dopingowej widnieje między innymi nazwisko Shane’a Carwina. Biedny Junior, gdzie nie spojrzy tak same „koksy” (prawie jak w Mielnie podczas lata).
A na koniec, z pewna dozą nieśmiałości, ale pokuszę się jednak o wybiórcze typowanie kilku walk z karty KSW 16. Na pierwszy ogień pójdzie walka, Marcin Różalski vs Vitaly Shemetov – Shemetov to młody zawodnik z bilansem 8 wygranych i 9 porażek, Różalski…jaki jest każdy wiemy. Walka prawdopodobnie toczyć się będzie w stójce, gdyż Shemetov zazwyczaj bardzo chętnie przegrywa przez KO. Jeśli natomiast starcie zejdzie do parteru tam najprawdopodobniej młodszy zawodnik odda Różalskiemu duszenie zza pleców, gdyż w ten sposób również lubi przegrywać. Możliwe jest jeszcze zakończenie decyzją, tak czy inaczej we wszystkich trzech wariantach wygrywa „Różal”. Jan Błachowicz vs. Toni Valtonen – Janek wraca po porażce, aby przerwać Finowi ciąg trzech wygranych walk z rzędu. Valtonen to nie Sokoudjou, ale również może szukać swojej szansy w okopywaniu nóg Polaka wiedząc jak bezradny na niskie kopnięcia był podczas poprzedniej edycji KSW. Będę mocno zdziwiony, jeśli walka skończy się decyzją, według mnie koniec nastąpi w pierwszej lub na początku drugiej rundy. Wygra oczywiście Janek prawdopodobnie poddając swojego przeciwnika. Mamed Chalidow vs. Matt Lindland – 41-letni Lindland aktualnie może przyjąć pseudonim “Pan w kratkę”, bo tak właśnie wyglądają jego ostatnie walki. Nie ma litości, Mamed wygra tę walkę przez KO, chyba, że Lindland przypomni sobie swoje zapasy i postanowi nie sprzedać tanio swojej wiekowej już, co było nie było skóry. Mariusz Pudzianowski vs. James Thompson – obydwaj ważą praktycznie tyle samo, obydwaj są wielcy jak drzwi kościelne i obydwaj reprezentują styl walki, który ja nazywam stylem „dawaj telefon”. Idąc tym tokiem rozumowania wygra ten, kto pierwszy ten telefon dostanie. Prawdopodobnie obydwaj pójdą od razu, na tzw. „hura” i teraz są dwie możliwości albo jeden z nich padnie albo obydwaj wystrzelają się dokumentnie i przeczłapią do końca walki oddając wynik w ręce niezawisłych sędziów.
Jędrzej Kowalik
www.fight24.pl
heheh dobre jak zwylke i smieszne. Pozdrawiam
„i obydwaj reprezentują styl walki, który ja nazywam stylem „dawaj telefon”. Idąc tym tokiem rozumowania wygra ten, kto pierwszy ten telefon dostanie. ”
hahahahaha 🙂
Pudzianowski vs. Thompson: obstawiam remis przez podwójne KO po pierwszej szarży – wystartują, stukną się łepetynami i padną… W optymistycznym wariancie uda się ich docucić na ringu. W pesymistycznym – wózek widłowy i paleta, bo na nosze mogą się oberwać…