Fight24 – Z przymrużeniem oka: odcinek 20

To już 20 odsłona naszego cyklu „Z przymrużeniem oka”, dzisiaj jednak ten drobny jubileusz psuje nam ciąg niezbyt pozytywnych zdarzeń. W związku z tym nie będzie ani fajerwerków ani tortu. Cytując klasyka: „Eleganckie kobiety w pięknych tutaj toaletach, eleganccy mężczyźni – białe koszule, wspaniałe krawaty, a jednak nie będzie radości. Tu już przygotowane za mną wielkie przyjęcie, miały być szampany…”

Tymi zdarzeniami, które tak popsuły nam jubileuszowe nastroje są oczywiście porażki Polaków na galach za oceanem, Tomasza Drwala na UFN 22 i Damiana Grabowskiego podczas gali Bellator 29. Obydwaj Polacy przegrali na punkty w dość średnim stylu i w obydwu przypadkach, przeciwnicy obnażyli nieco słabości naszych zawodników. W przypadku Tomka były by to obalenia z klinczu a jego przeciwnik Dave Branch swoimi obaleniami i klinczowaniem zamęczył Drwala kondycyjnie. W typowej stójce Tomek również nie zachwycał, dlatego że Branch „gasił” wszelkie jego zapędy. Ta oraz poprzednia porażka „Goryla” mająca miejsce na UFC 111, spowodowały, że jego kontrakt z UFC został rozwiązany. Tomek jednak nie załamuje rąk, ma zamiar trochę odpocząć w Polsce i rusza w Świat dalej.

16 września 2010, gala Bellator 29, to wtedy z turniejem wagi ciężkiej BFC pożegnał się Damian Grabowski. Tak ja wspomniałem wyżej, przeciwnicy obnażyli pewne słabości Polaków. W przypadku Tomka moim zdaniem byłyby to obalenia z klinczu, które warto było by potrenować, w przypadku Damiana natomiast byłaby to tzw. „bokserka” oraz obrona przed obaleniami. Przeciwnik Damiana, Cole Konrad również, podobnie jak przeciwnik Tomka Drwala po prostu „wymęczył” to zwycięstwo. Problem polegał na tym, że ani jeden ani drugi z naszych zawodników nie umiał skutecznie przeciwstawić się takiemu „wyrobniczemu i mozolnemu” stylowi walki swojego przeciwnika. Zarówno Branch jak i Konrad kilkakrotnie sprowadzali walkę do parteru, ale tam nie robili dosłownie nic, zamiast typowego Ground and Pound prowadzili styl Lay and Pray. No i to drugie im się udało, w ten sposób skutecznie „wymodlili” sobie te zwycięstwa.

Dla Damiana jest to pierwsza porażka w zawodowej karierze, miejmy nadzieję, że wróci do walki jeszcze silniejszy.

Jeśli mało nam tych powodów do zwieszania głowy, to mam coś dla Was na „dokładkę”. Kolejną porażką zanotowaną przez Polaka w tym tygodniu jest porażka Jędrzeja Kubskiego, tym razem już na starym kontynencie, w Szwajcarii. „Węgorz” przegrał tam z zawodnikiem gospodarzy Gustavo Picone, tak jak jego poprzednicy powyżej również przez decyzję.

A teraz parę słów o KSW 14. Tu już na szczęście, będzie trochę mniej przygnębiająco. Przede wszystkim świetny turniej wagi lekkiej, genialna walka Kułaka i Dowdy oraz super zwycięstwo Janka Błachowicza z Danielem Taberą w finale turnieju wagi półciężkiej – to wszystko składa się na kawał naprawdę dobrej widowiskowej gali.

W Celebrity Deathmatch, Przemysław Saleta pokonał Marcina Najmana, zakładając mu bardzo ciekawe duszenie przedramieniem z pozycji bocznej. Marcin nie był w stanie przetrzymać ani tym bardziej przeciwstawić się tej morderczej technice, ale resztkami sił udało mu się na szczęście „odklepać”, bo mogłoby nawet dojść do tragedii.

W walce wieczoru Mariusz Pudzianowski zmierzył się z Ericem Eschem, czyli popularnym na całym świecie „Butterbeanem”. Eric zanim został obalony trafił Mariusza kilka razy lewym prostym. Po tych ciosach głowa Pudziana wyraźnie odskakiwała, dlatego Mariusz poszukał swojej szansy w parterze i tam też ją ostatecznie znalazł. Eric Esch w wypowiedziach po walce był zachwycony Polską a przede wszystkim polskim jedzeniem oraz polską gościnnością. Szczerze mówiąc spodziewałem się tego zachwytu nad jedzeniem, ale absolutnie nie przewidywałem zachwytu nad gościnnością. No, bo jak można być zachwycony gościnnością skoro na „dzieńdobry” psują hymn Twojego kraju a na „do widzenia” młócą Cię jak mokre żyto?

Pomyślałem nad tym, że może był to odwet za hymn naszego kraju „zaśpiewany” na gali Moosin przed walką Pudzianowski vs Sylvia. Kobieta, która wtedy go śpiewała, sprawiała wrażenie jak by była wyznaczona do tego z jakiejś „łapanki”. Przypuszczałem nawet, że organizatorzy przespacerowali się po trybunach, po czym wskazali na nią palcem i powiedzieli: „Ty, będziesz śpiewała Polski hymn”. Dziewczyna mogła wówczas odpowiedzieć, „Ale ja nawet nie znam linii melodycznej ani słów” a wówczas padła odpowiedź „To nic, Polacy pewnie też nie znają”.

Tak naprawdę nie wiem, kim jest Mateusz Krautwurst, ale jeśli jego zamiarem był właśnie ten wyżej wspomniany odwet to zdecydowanie mu się on udał. Jeśli jednak tak nie było, to żywię ogromną nadzieję, że już nigdy, przenigdy nie zabierze się on za odśpiewanie jakiegokolwiek hymnu.

Jędrzej Kowalik

www.fight24.pl

5 thoughts on “Fight24 – Z przymrużeniem oka: odcinek 20

  1. No tak ale po takch niepowodzseniach za granicą przyjdzie czas na to żeby się odkuć. bo jak nie tam to gdzie…

  2. yoshi: na kolanach do KSW? 😉

    a tak serio, to pewnie do strikeforce albo bellatora pójdzie, bo szczerze mówiąc nei widzę innej drogi z UFC, szczególnie dla dosyc efektownie, bądź co bądź ,walczacego zawodnika jakim jest Drwal

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *