Gabriel Al-Sulwi „Arab” 14 października zadebiutuje w MMA podczas Fight Exsclusive Night 19 „Bitwa o Wrocław”. Raper od ponad 3 lat trenuje sztuki walki, a w stolicy Dolnego Śląska spełni swoje marzenie wychodząc na oficjalny pojedynek do klatki. Porozmawialiśmy z nim, by przekonać się, na jakim jest etapie przygotowań do tego starcia.
Jak forma? Zostały mniej niż trzy tygodnie do tego pojedynku.
Arab: A dziękuję, bardzo dobrze. Bałem się, że będę przeziębiony, bo często jesienią łapie mnie choroba, ale bardzo dbam o siebie i nie mam na co narzekać. Przygotowania idą zgodnie z planem, kontuzji żadnej nie mam – wszystko wygląda tak jak należy.
Zwykle zawodnicy przygotowują się do pojedynku około ośmiu tygodniu. Przed nami trzy do walki. Za sobą, jak rozumiem, masz ponad miesiąc treningów.
A: Tak, dokładnie, przygotowuję się konkretnie do walki od ponad miesiąca, aczkolwiek od ponad trzech lat trenuję sztuki walki, więc cały czas jestem „w obiegu”. Tak jak teraz jednak się nie przygotowywałem. Nie było takiego rygoru, dyscypliny, konkretnego planu. Teraz wszystko jest zaplanowane.
Jak wyglądasz na tle zawodników, z którymi toczysz sparingi?
A: MMA to jest taki sport, w którym nie oszukasz braku doświadczenia ani umiejętności. Ja od ponad trzech lat trenuję, a chłopacy, z którymi przychodzę na treningi, mają staż ponad dwa razy dłuższy. To widać. Ja oczywiście daję z siebie wszystko i nie pozwalam się „obijać”, ale widać często, że to oni mają kilkanaście zawodowych walk na swoim koncie, a ja dopiero na swój debiut czekam.
Nie boisz się o kondycję podczas walki?
A: Piętnaście minut to długo, biorąc pod uwagę, że cały czas pojedynek odbywa się na pełnej intensywności. Nie boję się, bo wiem, że takie są reguły walki i tak musi to wyglądać. Wychodząc do klatki będę gotowy na każdy wariant – również taki, że walka będzie trwała cały dystans.
Dużo masz już sparingów za sobą?
A: Nie wiem, trudno mi powiedzieć. Sporo, bo od kilku tygodni robimy ich po kilka, więc trochę tego było, ale nie potrafię tak na szybko powiedzieć konkretnej liczby.
Masz jakieś obawy przed tym pojedynkiem?
A: Nie mam, bo bardzo chcę walczyć i zrobię wszystko, żeby wygrać ten pojedynek. Ludzie mówią, że freak fight to nie prawdziwy sport itp. Dla mnie to ściąganie z nas presji. To trochę tak, jakbyś był underdogiem. Mniej osób na ciebie liczy, mniej spodziewa się po tobie czegoś ekstra. A my tymczasem stworzymy naprawdę super widowisko – proszę mi wierzyć.
Jak przygotować się pod zawodnika, który nigdy nie walczył?
A: Przygotować się jak najlepiej i postarać się wdrożyć w walce elementy, które ma się wypracowane. „Ruby” wie, że ja wywodzę się ze sportów parterowych i tam czuję się najlepiej. Pewnie będzie chciał mnie znokautować w stójce – wcale mu się nie dziwię. Ja jednak nie będę bał się niczego i mogę pojedynek rozegrać na wiele sposobów. Będę gotowy na wszystko.
Zgodzisz się z tym, że zwycięzca zostaje dalej w MMA, a przegrany musi przemyśleć, czy chce dalej się w to bawić?
A: Nie do końca. Jeżeli pokażemy bardzo dobrą walkę, stworzymy widowisko, ludziom będzie się podobało, to dlaczego przegrany ma nigdy więcej nie walczyć? O to w tym sporcie chodzi. Jeżeli kibice będą wspominali nasz pojedynek i wracali do niego z uśmiechem na ustach, to obaj będziemy zwycięzcami.
Informacja prasowa