Derrick Lewis ochłonął trochę po swojej ostatniej, przegranej walce i zapowiedział, że nie chce jeszcze kończyć kariery, co jest dobrą informacja dla nas fanów jak i dywizji ciężkiej UFC.
Po swojej ostatniej walce z Markiem Huntem, którą przegrał przez TKO w czwartej rundzie na gali UFC Fight Night 110, Lewis powiedział, że kończy karierę, ponieważ nie chce stresować swojej rodziny. Podczas ostatniego odcinka The MMA Hour, The Black Beast wyjaśnił, że ogłosił zakończenie kariery pod wpływem chwili i teraz znów chce wrócić do rywalizacji.
— Mamy nadzieję, że nie będę musiał przechodzić operacji, ponieważ trochę o tym myślałem i nie będzie to moja ostatnia walka. Mam zamiar wrócić tak szybko jak będę mógł, a wszystkiego dowiem się w środę, co jest grane i czy nie jest to nic poważnego. Mam nadzieję, że wrócę jeszcze przed końcem roku.
Dodatkowo Lewis kolejny raz wskazał Francisa Ngannou jako swojego kolejnego rywala z którym jak twierdzi ma niedokończony interes.
— Ten gość nie jest pod wrażeniem nikogo, więc dla niego to normalne opowiadać głupoty. Travis Browne, który nie wie co sobie myśli. On tam jest, ale on był znokautowany już tyle razy, tyle razy oberwał, że nie wiedział co powiedzieć. On stara się być w grze. Jeśli mógłbym, to zmierzyłbym się w kolejnej walce z Ngannou, ale jeśli nie to w porządku. Każdemu sprawię piekło, ale teraz ta walka byłaby dobra.
Zarówno Lewis jak i Ngannou to bardzo obiecujący zawodnicy wagi ciężkiej, którzy już teraz zaszli bardzo wysoko w swojej dywizji i zaczynają być brani pod uwagę jako przyszli pretendenci do tytułu. Walka między nimi byłaby niezwykle interesująca znając ich siłę i możliwości.