Derrick Lewis jest wyjątkowym zawodnikiem MMA, ale nie ze względu na jakieś niewiarygodne umiejętności walki lecz ze względu na swoją osobowość dzięki której zyskał wielu fanów.
W ostatnim czasie o tym czarnoskórym, grubawym zawodniku zrobiło się głośno po jego ostatniej walce z Alexandrem Volkovem, którego Lewis znokautował w trzeciej rundzie. Pierwsze dwie rundy, to przewaga Rosjanina i zdawało się, że tylko jeden celny cios wyprowadzony przez Lewisa może odwrócić los tego pojedynku i dać mu zwycięstwo. Tak też się stało i pod koniec trzeciej rundy Derrick wyprowadził bardzo silny cios, którym powalił Volkova. To nie jedyna rzecz, którą Lewis zaskarbił sobie sympatię fanów, ponieważ zaraz po walce udzielił Joe Roganowi wywiadu podczas którego komentator UFC miał problem z zachowaniem powagi.
Ogromnym zaskoczeniem było ogłoszenie przez UFC, że za niespełna miesiąc Derrick Lewis ponownie stanie w Oktagonie, ale tym razem w roli pretendenta do tytułu wagi ciężkiej i zmierzy się z mistrzem Danielem Cormierem.
Do tego pojedynku na gali UFC 230 dojdzie już jutro w Madison Square Garden w Nowym Jorku i „Czarna Bestia” stanie przed największym wyzwaniem w swojej dotychczasowej karierze. Lewis kolejny raz zaskoczył, ponieważ powiedział, że jeśli odniesie sukces i pokona Cormiera zdobywając tytuł mistrza, będzie to hańba dla UFC i dla całego MMA.
„Jeśli zostanę mistrzem, to cała dywizja ciężka UFC powinna się wstydzić sama z siebie. Facet, który nie miał żadnych cholernych umiejętności, zostaje mistrzem? Wszyscy powinni się po prostu stąd wynieść w cholerę.”
Pomimo braku dyscypliny w MMA i wcześniejszego doświadczenia, Derrick Lewis dotarł do #2 miejsca w rankingu wagi ciężkiej UFC, co jest dużym osiągnięciem. Można polemizować nad siłą dywizji ciężkiej, jednak dla „Czarnej Bestii” zostanie mistrzem to zupełnie inna sprawa i według niego zaszkodziłoby to wiarygodności tego sportu.
„Byłoby to okazaniem braku szacunku dla tego sportu, ponieważ w ogóle nie miałem bazy treningowej pod MMA. Facet, który jest mistrzem wagi ciężkiej UFC, gdzie wszystkie te wielkie legendy przed mną miały jakąś historię mieszanych sztuk walki lub styl bazowy i byli mistrzami… byłoby to po prostu szaleństwem.”
Derrick Lewis podkreśla również, że pozostawienie swojej własnej spuścizny w tym sporcie jest dla niego bez znaczenia.
„Nie jestem w tym sporcie, aby stać się najlepszym zawodnikiem na świecie, absolutnie nie. W ogóle nie interesuje mnie bycie najlepszym zawodnikiem na świecie. Nie staram się być najlepszym. Byłoby wspaniałe, gdyby ludzie zapomnieli o mnie w przyszłym tygodniu. Nie obchodzi mnie, czy zostanę kiedykolwiek zapamiętany w tym sporcie… za cokolwiek.”
Co powiecie na to? Derrick Lewis jest chyba pierwszym zawodnikiem, któremu nie zależy na tytułach i rankingach w tym sporcie. Wygląda to tak, jakby pocieszny grubasek uwielbiający zajadać się kurczakiem Popeyes na którego zresztą podpisał dożywotnią umowę na dostawy, chciał sprawdzić, czy wygra chellenge o to, że dotrze na szczyt dywizji ciężkiej UFC, a kiedy już mu się to uda, to będzie dla niego jedyną nagrodą.
Hehehe i co teraz mogą powiedzieć hejterzy . Po prostu nic :]
Co za gość 😉
Oczywiście to cob mówi to prawda wiec mam nadzieję że przegra
Z takim podejsciem to niech on sie polozy na deskach w pierwszej sekundzie walki.
Bedzie mial problem z glowy…
Po czesci szanuje jego szczerosc, lecz chyba robi to z lekka przesada.
Co sobie pomysla chlopcy ze szkolki daniela, jak go black beast usazi..
Nie tedy droga panie derricku:)
Po pierwsze dziwi mnie czas w jakim miał się przygotować do walki z mistrzem. Albo to wszystko olewa i chce szybko zbić kasę albo dobrze kalkuluje.