Derrick Lewis kolejny raz uderza we Francisa Ngannou i jest trochę zbulwersowany tym, że Kameruńczyk za taki występ dostał 500 tys. dolarów. Postanowił więc nieco strollować Kameruńczyka.
Lewis już wcześniej krytykował Ngannou i zarzucał mu stosowanie dopingu oraz oszukiwanie w kwestii swojego wieku. Krytyka nasiliła się, kiedy „Black Beast” dowiedział się ile pieniędzy zarobił Francis Ngannou za jego zdaniem słaby występ w starciu z mistrzem wagi ciężkiej Stipe Miocicem na gali UFC 220. Lewis zapowiedział, że jeśli pokona w niedzielę Marcina Tyburę na gali UFC Fight Night 126, to sam na własną rękę będzie dążył do walki o tytuł, nawet jeśli chodzi o wypicie piwa po ważeniu i wygazowanie się podczas pojedynku.
„Na pewno, wszystko na czym mi zależy, to pieniądze. Teraz, kiedy się dowiedziałem, że – jak on się nazywa, Francis Ngannou? – dostał 500 000 $ po prostu walcząc o pas. Pozwólcie mi walczyć o pas w następnej walce. Mogą mi dać 500 000 $. Cholera, też się wygazuję. Gwarantowane 500 000 $? Nie musisz się martwić o mój trening przed obozem. Będę pił piwo tuż po ważeniu.
Wszyscy powtarzają, że nie oglądałem walki. Nie, nie oglądałem. Mój przyjaciel pokazał mi to przez aplikację Facetime w telefonie i to jedyny powód, dla którego zobaczyłem highlighty z tej walki. Zacząłem oglądać powtórki „Martina.”
Lewis powiedział też kilka słów na temat jego nadchodzącej walki z Marcinem Tyburą z którym zmierzy się w co-main evencie gali w Austin. Lewis stwierdził, że nie ma dla niego różnicy, czy walczy z przeciwnikiem z odległego miejsca w rankingu, czy z kimś z samego topu. Do każdego przygotowuje się jak do najtrudniejszego wyzwania.
„To jest dywizja ciężka. Każdy może wygrać. Wystarczy jeden cios. Nie ma więc znaczenia, czy ma piętnastą pozycję, czy numer jeden. Biorę każdą walkę tak, jakby to był mój najtrudniejszy przeciwnik.”
Marcin Tybura, który będzie rywalem Lewisa, miał za sobą trzy zwycięstwa z rzędu, aż do porażki z Fabricio Werdum przez decyzję w ostatniej walce. Dla Derricka jednak, Tybura i Ngannou są po prostu innymi kolesiami z którymi musi się zmierzyć, takimi jak każdy inny w wadze ciężkiej. Derek Lewis miał sześć wygranych walk z rzędu do czasu ostatniej przegranej walki z Markiem Huntem. Wygrana z Tyburą sprawi, że wróci na ścieżkę zwycięstw i jeśli utrzyma dobry bilans, to może za jakiś czas doczeka się walki z Francisem Ngannou.