Brazylijczyk stoczy kolejną walkę 21 marca.
Demian Maia (19-6, 13-6 w UFC, #7 w rankingu UFC) został zakontraktowany przez największą organizację MMA na świecie w 2007r. i w 5 kolejnych walkach poddawał swoich rywali jednak później – w 14 walkach – odniósł tylko jedno zwycięstwo poprzez poddanie oponenta. Brazylijczyk zapytany o to na ostatnim dniu mediów UFC wini za to zasady i…swoich przeciwników.
Przeciwnicy schodzą ze mną do parteru i zawsze tylko próbują mnie trzymać. Czekają aż sędzia nakaże powrót do stójki i będą mogli zacząć od nowa.
Trudno jest używać jiu-jitsu w ten sposób, na dzisiejszych zasadach. Jeśli walczylibyśmy jak za dawnych czasów, bez limitów czasowych, byłoby lepiej pracować. My mamy tylko 5 minut na pracę, wiec jest to skomplikowane zwłaszcza, że każdy wie, że mój parter jest dobry.
Demian stoczy kolejny pojedynek na UFC Fight Night 62, zmierzy się z Ryanem LaFlare (11-0, 4-0 w UFC, #15 w rankingu UFC).
Do walki przygotowywałem się w Las Vegas trenując z Robertem Drysdalem i Marcelo Garcią.
LaFlare w rankingu wagi półśredniej jest dużo niż Maia ale Brazylijczykowi to nie przeszkadza.
Rankingowo jest niżej ode mnie ale jest niepokonany. To twardy gość, który nigdy nie przegrał. Zawsze ciężko walczy się z ludźmi, którzy nigdy nie przegrali. On zawsze stawia swoich przeciwników w trudnych sytuacjach. O tytule, jest na 7 miejscu w rankingu i mam nadzieję na przemieszczenie się w górę po wygranej ale nie mam jakiejś obsesji na ten temat. Chcę myśleć tylko o tej walce.
Nie lubię go oglądać, jest strasznie nudny.
A ja go bedę pamiętał z tej „emocjonującej” walki z Andersonem w Brazylii…