Prezydent UFC Dana White nigdy nie krył się ze swoimi przemyśleniami na temat stanu boksu. Uważa, że sport ten został źle potraktowany i ma aż za długą listę problemów trapiących boks, aby ją wyrecytować, więc niewiele rzeczy z tego zakątka świata sportów walki jest w stanie go zszokować.
Dlatego White wydawał się zupełnie nie zaskoczony niedawną decyzją bokserskiego mistrza wagi ciężkiej Tysona Fury’ego, który zaproponował walkę mistrzowi wagi ciężkiej UFC Francisowi Ngannou.
Fury w zeszłym tygodniu opublikował w mediach społecznościowych propozycję pojedynku na zasadach mieszanych, w którym zmierzyłby się z Ngannou (16-3 MMA, 11-2 UFC) w boksie w rękawicach MMA. Ngannou chwycił przynętę i dał do zrozumienia, że jest za, ale w rzeczywistości nie jest to takie proste.
Na przeszkodzie stoi wiele spraw, a wiele zależy od wyniku walki Ngannou z Cirylem Gane, która odbędzie się w sobotę na UFC 270. Niemniej jednak, White powiedział, że to wszystko świadczy o tym, w którym miejscu znajduje się boks.
„Nie (nie jestem zaskoczony),” powiedział White na konferencji prasowej po gali UFC on ESPN 32. „Słuchaj, ci faceci – żadna z tych rzeczy mnie nie zaskakuje. Ci faceci w boksie potrzebują facetów do walki. To właśnie o tym świadczy. W ogóle mnie to nie dziwi.”
Jeśli Ngannou chce dążyć do pojedynku z Furym, to może mieć taką okazję w przyszłości. Ngannou wyjdzie do walki na UFC 270 będąc w sporze kontraktowym z UFC i jeśli przegra swoją walkę z Gane, stanie się wolnym zawodnikiem.
Jeśli Ngannou wyjdzie zwycięsko z walki na UFC 270, będzie obowiązywała go klauzula mistrza, ale prawdopodobnie będzie próbował przeczekać pozostały czas kontraktu. W takim scenariuszu odejście Ngannou z UFC i starcie z Furym sprawiłoby, że potencjalna walka miałaby niebagatelne znaczenie.