Kiedy nawet były mistrz wagi półciężkiej UFC Jon Jones wróci w lipcu przyszłego roku z zawieszenia, nie będzie to oznaczało zakończenia jego problemów i dalszych konsekwencji.
Po kolejnym zawieszeniu i drugim odebraniu Jonesowi tytułu, tymczasowego tytułu, konsekwencje jego lekkomyślnej decyzji i stosowaniu środków bez wcześniejszego sprawdzenia ich będą się jeszcze długo za nim ciągnęły. Jedną z takich konsekwencji będzie to, że szef UFC Dana White nie będzie chciał podejmować ryzyka umieszczenia Jona Jonesa w głównych walkach wieczoru w obawie, że znów zostanie ona z jakiegoś powodu odwołana.
„Nigdy już nie zaryzykuję umieszczenia Jona Jonesa w walce wieczoru. Umieszczę go na karcie, ale nie będzie to walka wieczoru do czasu aż ostatecznie wróci na odpowiedni tor i będzie się go trzymał.”
W przypadku gali UFC 200, White musiał dokonać zmian w ostatniej chwili umieszczając pojedynek Miesha Tate vs Amanda Nunes jako jedna z głównych walk wieczoru, a w pojedynku wieczoru zestawić Daniela Cormiera z Andersonem Silvą. Dla White’a nie jest to scenariusz, który chciałby powtórzyć.
„Miliony dolarów poszły na to i na kartę walk, która się rozpadła — jak wiele kart rozpadło się, ponieważ Jon Jones wpadł w tarapaty? W takim przypadku nie będziemy jednomyślni.”
White dodał jeszcze, że Jones mający rekord 22-1 z tylko jedną dyskwalifikacją i tym, że nigdy nie stracił tytułu w walce, po prostu marnuje swój talent. Zapytany o to, czy może porównać sytuację Jonesa do jakiegoś innego zawodnika który w podobnym stopniu zmarnował swoją karierę, porównał go do innego byłego mistrza wag lekkiej i półśredniej BJ Penna.
„Nigdy nie było takiego, nigdy w tym sporcie. Miałem co prawda w przeszłości problemy z BJ’em. Myślę, że BJ mógł być jednym z najlepszych w historii. Miałem z nim pewne problemy, ale Jon Jones zdecydowanie go w tym wyprzedził.”