Prezydent UFC nie wyklucza wyłonienia kolejnego pretendenta podczas sobotniej gali.
Rozstrzygnięcia karty głównej UFC 276 będą miały znaczący wpływ na układ sił w czołówce wagi średniej. W walce wieczoru Israel Adesanya (22-1, 11-1 w UFC) będzie bronił pasa w starciu z Jaredem Cannonierem (15-5, 8-5 w UFC, #2 w rankingu UFC) a Alex Pereira (5-1, 2-0 w UFC) podejmie Seana Stricklanda (25-3, 12-3 w UFC, #4 w rankingu UFC).
Brazylijczyk ma na koncie już dwa starcia z Adesanyą, oba jeszcze w ringu GLORY, oba wygrane. To sprawia, że Alex jest interesującym zestawieniem dla Israela – nie wyklucza tego Dana White.
Obaj Ci goście przyszli z GLORY. Pereira jest byłym podwójnym mistrzem – w wadze średniej i półciężkiej. Ma na koncie dwie wygrane z Israelem Adesanyą, teraz ma za sobą też dwie wygrane w UFC. Tak, więc jeśli pokona twardego Stricklanda, co będzie niesamowicie dobrą walką, jeśli wygra, to walka z Adesanyą ma sens.
Pereira jest relatywnie mało doświadczonym zawodnikiem MMA wśród wymienionych, w UFC pokonał Andreasa Michailidisa i Bruno Silvę. Walka z Seanem będzie dla niego zdecydowanie największym testem jako zawodnika MMA.
Jeśli Pereira może wygrać tę walkę to postawi go to przed ciekawym starciem z Adesanyą, któremu towarzyszy świetna historia.
White wiele oczekuje po rywalizacji o pas wagi średniej, która będzie najważniejszym wydarzeniem gali UFC 276.
Ci dwaj są artystami nokautów, obaj mają ogromną siłę. Z jakiegoś powodu ludzie nie darzą szacunkiem Adesanyi za nokauty. Ten gość ma 15 wygranych przez nokaut, Cannonier ma 10.
Obaj byli krytykowani za swoje zapasy. Wiesz, Cannonier pracował nad zapasami przez ostatnie kilka lat. Stylistycznie widzę tę walkę jako wymianę uderzeń. Ci dwaj wyjdą i zaczną się wymiany, to powinna być naprawdę dobra walka wieczoru. Adesanya kocha swój pas i wie co już zostało zrobione. Oczywiście to wiele kasy dla niego i inne rzeczy.