„Jake Shields na pewno opuści Strikeforce i na pewno przyjdzie do UFC. Po pierwsze, postawili wszystko na Dana Hendersona. Wzięli go, bo uważali, że jest wart dużo więcej niż my oferowaliśmy. Potem dali mu więcej kasy, niż mogli wypłacić. Nigdy nie szanowali Jake’a Shieldsa, który jest ich mistrzem. Nawet go nie umieszczali w reklamach. Potem była walka, którą Jake wygrał. Ich reakcja była mniej-więcej 'O mój Boże! Wygrał! Co teraz?!’ Myślę, że wysłali Millera żeby wyzwał Shieldsa, żeby wyglądało, że Jake odchodzi bo się go boi. Ale tak się nie robi. Pozwalasz zwycięzcy mówić, a na koniec pytasz go, czy chce rewanżu z Millerem. Ale to oni, mała podwórkowa organizacja. A tak w ogóle, w jednej klatce nie powinno być naraz tylu ludzi!”
Prezes UFC, Dana White chyba trochę nadużywa sformułowania „na pewno”, jeśli chodzi o przyszłość odchodzącego ze Strikeforce mistrza wagi średniej, Jake’a Shieldsa. Czarodziej grapplingu dał nauczkę byłemu zawodnikowi UFC, Danowi Hendersoni na „Nashville”, zyskując tytuł i wartość rynkową. Cóż, promotorowi z San Jose zaczyna się palić grunt pod nogami, bo żeby zatrzymać swojego mistrza, będą mu musieli zaproponować niezły kontrakt. Na pewno.