Dostać się do UFC to połowa sukcesu. Pełen sukces – to zostać tam. Normą zwolnienia z Zuffa są trzy porażki z rzędu. Jednak ta zasada nie dotyczy wszystkich – najlepszym wyjątkiem jest Dan Hardy.
Swoją karierę w UFC zaczął od 4 wygranych, jednak później miał tyleż samo porażek. Jednak dostał szansę od Lorenzo Fertitty na udowodnienie, że zasługuje na to by zostać pod skrzydłami promotora. W najbliższy weekend zmierzy się zatem na UFC 146 z Duane Ludwigiem. Wydaje się, że tym razem to jest „być albo nie być”.
„Teraz będzie inaczej. Walczę nie tylko dla siebie i rodziny, ale walczę też, by potwierdzić słuszność decyzji Lorenzo o zostawieniu mnie w UFC. Wiem, że ludzi zwalnia się z Zuffa po trzech porażkach, a mnie to ominęło. Zawsze będę chciał walczyć dla UFC i fanów. Myślę, że Lorenzo lubi we mnie to, że zawsze daję z siebie wszystko. Jest świetnym gościem. Kocha ten sport i jest jego wielkim fanem. Więc chcę pokazać, że ta kolejna walka to dla mnie wielki zaszczyt i że zasługuję na to, by zostać w UFC.”
Rywal Hardy’ego, Duane Luwig, ostatnio przegrał z Joshem Neerem na UFC on FX: „Guillard vs. Miller” i chce wrócić do zwycięstw, aby samemu nie znaleźć się na wylotce. Walka jest idealnie stworzona dla obu zawodników, bo obydwaj nie lubią nudnych pojedynków, więc na pewno będzie się działo.
(mmamania.com)
Oby wygrał bo takich jak on trzeba w UFC – zawsze efektowne i emocjonujące walki. Co z tego że inni wygrywają walcząc zachowawczo i jakby bali się cokolwiek zrobić zanudzając przy tym wszystkich wokół
bardzo chcialbym go zobaczyc z diazem bo bylaby to przepiekna walka
oby przegrał ten pajac
No cóż jak widać nie tylko w życiu ale i w UFC są równi i równiejsi…
Sam jesteś pajac macieju 😛
Ja uwielbiam Dana własnie za tego ducha walki i showmeńskość 😛 Koleś zawsze walczy na 100 %
Do tego słusznej muzy słucha i ma piękne dziary 😛