Dan Hardy: Georges St. Pierre powinien spodziewać się ciągłych ciosów w twarz na UFC 111

„On wie, co się zbliża. Wie, że w którymś momencie w czasie tych 25 minut dostanie lewego sierpa. Wiem, że mnie sprowadzi do parteru. Wiem, że w pewnym momencie walki wyląduję na plecach i będę walczył z takiej pozycji. Kiedy walczysz z GSP, musisz przyjąć do wiadomości, że w pewnym momencie zostaniesz sprowadzony do parteru. Ale teraz GSP musi spodziewać się, że podczas walki ze mną będzie co i rusz dostawał ciosy w twarz. Ja zawsze jestem tym teoretycznie gorszym. Do jakiej walki bym nie wyszedł, to i tak nikt nie wierzy, że wygram. Nawet kiedy pokonam GSP, to pewnie jeszcze z cztery czy pięć walk będę musiał udowadniać, że to ja jestem mistrzem. Mam zamiar wejść do klatki i odebrać mu ten pas, i cokolwiek się stanie, jestem przekonany, że mogę wygrać.”

Im bliżej pojedynku z GSP na UFC 111, tym bardziej Dan Hardy jest pewny siebie. „The Outlaw” dopiero co pokonał jednogłośną decyzją Mike’a Swicka na UFC 105: „Couture vs. Vera”. Ale czy ma na tyle umiejętności, żeby pokonać „Rush”?

6 thoughts on “Dan Hardy: Georges St. Pierre powinien spodziewać się ciągłych ciosów w twarz na UFC 111

  1. Hardy jest niemal tak pewny siebie jak Mir przed UFC 100… Szkoda mi go bo na 99,9% skończy tak samo (nie żeby mi to przeszkadzało :).

  2. Hardy ma TAKĄ parę w łapie, że kończy walki przez decyzje i to na styk wygrywając. Skończyć potrafił tylko leszcza. GSP pokaże mu jego miejsce

  3. Może faktycznie Dan kozaczy, ale w ostatnich walkach wypadł bardzo dobrze, a rzeczywiście nikt mu nie dawał większych szans. Może nie kończy walk przez KO, chociaż jego rekord mówi co innego (19-2 z czego 8 przez KO), ale i GSP ostatnio nie kończy rywali tylko czeka do decyzji.
    IMO wygra Rush, ale namęczy się nieźle i będzie decyzja.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *