„Dam z siebie wszystko” – rozmowa z Vitorem Nobregą

(fot. konfrontacja.com)

 Ostatni zwycięzca turnieju organizowanego przez Federację KSW, Brazylijczyk Vitor Nobrega (9-1-0) nie traci czasu. Jak podają źródła promujące zawodnika stoczył on wczoraj (niedziela – 21 luty) kolejną zwycięską walkę na gali „Desportos de Combate SLB w Lizbonie. Harmonogram startów ma bardzo napięty. Już pod koniec marca wystąpi w Słowenii, a siódmego maja przyjedzie po raz czwarty do Polski, by walczyć o tytuł międzynarodowego mistrza naszej Federacji. Zapraszamy do przeczytania obszernego wywiadu z fighterem, którego menadżerem jest Polak, Maciej Kozłowski.

Cześć Vitor. Co u ciebie słychać?
– Witam. Wszystko w porządku. Właśnie wygrałem kolejną walkę w formule MMA.
Gratulacje! Powiedz proszę gdzie walczyłeś i kto był twoim rywalem?
– Walczyłem na gali w Portugalii przeciwko holendrowi Sebastianowi Rijslaga.
Mogę zająć ci chwilę czasu i porozmawiać z tobą?
– Oczywiście.
Jak rozpocząłeś przygodę ze sportem i jak ona przebiegała?
– Treningi rozpocząłem w wieku piętnastu lat z grupą przyjaciół. Jak się okazało byłem jedyny z tej grupy, który stwierdził, że to jest to co kocham. W wieku dwudziestu lat otrzymałem czarny pas i zacząłem toczyć pierwsze pojedynki.

 Posiadasz czarny pas w brazylijskim jiu jitsu. Z czyich rąk go otrzymałeś?
– Czarny pas jiu jitsu otrzymałem z rąk profesora Learte Barcelosa, który był uczniem wielkiego mistrza Osvaldo Alvesa. Mój niebieski pas uzyskałem właśnie u Osvaldo Alvesa, bo większość moich szkoleń w Brazylii odbyłem właśnie u niego.
Czym dla ciebie było otrzymać najwyższe odznaczenie w sporcie, który trenują miliony, a pochodzi z kraju w którym się urodziłeś?
– Temu momentowi towarzyszyły rzeczywiście silne emocje. Wziąłem na siebie również dużą odpowiedzialność za reprezentowanie rewolucji sportów walki. Za każdym razem, jak jestem w ringu pamiętam o tym.
Jak to się stało, że Brazylijczyk trafił do Portugalii i osiedlił się tam na dobre?
– Zanim przeniosłem się do Portugalii, mieszkałem w USA, gdzie poszukiwałem swojego „kąta” na ziemi. Nie znalazłem go tam, ani w Brazylii, gdzie mieszkają najwięksi atleci i mistrzowie jiu-jitsu. Problemem jest to, że nie ma tam miejsca dla wszystkich. Brazylijczycy kochający MMA, ciężko trenują, zdobywają czarne pasy, ale to nie koniec. Czułem się odpowiedzialny za mój rozwój sportowy, dlatego zacząłem szukać możliwości we wszystkich krajach świata. Portugalia jest krajem europejskim, gdzie mieszka dużo Brazylijczyków, nie mamy tutaj bariery językowej. Znalazłem się tutaj dzięki Mistrzostwom Europy jiu-jitsu w 2005 roku, gdzie stoczyłem pojedynek finałowy z Jacare. Była to dobra walka, ale przegrałem. Jako wicemistrz otrzymałem bardzo dobrą propozycję, aby zatrzymać się tu i nauczać jiu-jitsu. Jestem bardzo zadowolony z mojej decyzji, ale również często latam do Brazylii, aby odwiedzać moją rodzinę, bo to również jest dla mnie bardzo ważne.
Co chcesz w życiu osiągnąć? Do czego zmierzasz?
– Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę żyć i utrzymywać się z MMA, ale moje ambicje są znacznie wyższe. Chcę sprawić, aby moje nazwisko było znane na wszystkich kontynentach. Chcę dać z siebie jak najwięcej w walkach, a następnie przekazać moją wiedzę i doświadczenie dzieciom i wychować nowych wspaniałych zawodników.
A masz marzenia?
– Chcę, aby MMA dawało mi dużo szczęścia i zapewniło mi i mojej rodzinie lepszą przyszłość.
Porozmawiajmy teraz o tym, co ciebie czeka w najbliższym czasie. W maju po raz kolejny zagościsz w naszym kraju. Staniesz przed szansą zdobycia mistrzowskiego pasa Federacji KSW w kategorii do osiemdziesięciu pięciu kilogramów. Twoim rywalem będzie jeden z pionierów MMA w Polsce, Krzysztof Kułak. Czy widziałeś pojedynki z jego udziałem? Co możesz powiedzieć o jego stylu walki?
– Jestem pewien, że będzie to wielka walka. Pojedynków Krzyśka jeszcze nie oglądałem, ale przyjdzie na to czas. Wiem, że to dobry i bardzo doświadczony zawodnik. Obecnie koncentruje się na przygotowaniach do najbliższego pojedynku na Słowenii. Wiem, że będę dobrze przygotowany na te obydwa wyzwania.
Krzysztof Kułak to weteran ringów KSW. Czy pojedynki z takimi przeciwnikami dodatkowo mobilizują?
– Tak. Ponadto myślę, że damy dobre show. Będę trenować bardzo ciężko do tej walki i wiem, że Krzysiek zrobi to samo, aby dać z siebie wszystko. Jestem pewien, że wiele osób w Polsce nie będzie chciało przegapić tego pojedynku.
„Model” jest również zawodnikiem wywodzącym się z jiu jitsu, który zdobywał medale w mistrzostwach Brazylii. Jaki przewidujesz scenariusz waszego pojedynku? Uważasz, że Kułak będzie chciał zakończyć walkę w najsłabszej twojej płaszczyźnie walki, czyli w stójce? A może pojedynek rozegra się w parterze i będziecie chcieli udowodnić sobie którego z was jiu jitsu jest lepsze?
– Tak naprawdę nie interesuje mnie to czy walka skończy się w stójce, czy w parterze. Moim celem jest zakończyć walkę przed gongiem, na ziemi lub na stojąco. W MMA trzeba być wszechstronnym zawodnikiem. Publiczność w waszym kraju widziała mnie sprowadzającego ciągle do parteru, ale nie znaczy to, że nie umiem walczyć w stójce. Trenuję dużo boksu, lubię też kopnięcia. Jak byłem dzieckiem byłem wychowywany na bardzo rygorystycznym podłożu, to dodaje mi teraz mocy, aby walczyć o swoje. Dlatego teraz chcę dawać dużo z siebie i zachować pas na długo.
Jak wspominasz swoją pierwszą wizytę na KSW i jak kolejne? Czy coś zrobiło na tobie pozytywne wrażenie, a może z czegoś nie jesteś zadowolony?
– Jedyne negatywne wrażenie to pierwsza wizyta w Polsce. Porażka na KSW 9 to moja jedyna dotychczasowa przegrana w MMA i przytrafiła się akurat, jak tak bardzo chciałem się przedstawić polskiej publiczności. Ten dzień był bardzo przykrym uczuciem. Nie potrzebne tutaj są żadne wymówki. Przeciwnik tego dnia był bardzo dobry i tego mu gratuluje, a ja nie miałem dnia, którego można zaliczyć do najlepszych. Każda kolejna wizyta w Polsce była bardzo udana. Kocham MMA i lubię walczyć w Polsce. Od czasu pierwszej wizyty, poznałem wielu ludzi w Polsce i teraz są moimi dobrymi znajomymi. Powoli czuje się u was jak w domu (śmiech).
Dziękuję za rozmowę. Życzę wygranej na Słowenii i do zobaczenia niebawem w Polsce.
– Dziękuję i pozdrawiam wszystkich kibiców.

Rozmawiał Artur Przybysz

konfrontacja.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *