Ostatnia wypowiedź Vitora Belforta może wskazywać na to, że nie zamierza jeszcze odchodzić na emeryturę po ostatniej walce w kontrakcie tak jak wcześniej zapowiadał.
Ostatnią walką miała być ta z Natem Marquardtem , która odbędzie się w ten weekend na gali UFC 212 w Rio de Janeiro. Belfort zapowiadał, że po tym pojedynku odejdzie z UFC, ale w programie UFC Tonight powiedział, że niezależnie od wyniku walki wciąż będzie chciał pozostać w UFC.
— Czuję takie wewnętrzne poruszenie. Przeszedłem do Tristar Gym robiąc obóz przygotowawczy. Czuję, że wciąż mam jeszcze do przejścia kilka mil, więc kontynuujmy tę podróż. Tak, w UFC. To jest miejsce w którym chcę być. Jestem bardzo wdzięczny za możliwość budowania ego sportu. Jesteśmy na etapie, gdzie a dyscyplina nie jest już tylko rozrywką lecz prawdziwym sportem, a my nie jesteśmy artystami lecz sportowcami.
W kwietniu Belfortowi stuknęła 40-stka, a on sam nie zanotował zwycięstwa od listopada 2015 roku kiedy to znokautował innego weterana Dana Hendersona. Od tamtej pory przegrał trzy walki przez TKO z Ronaldo Souza, Gegardem Mousasi oraz Kelvinem Gastelumem, ale wynik ostatniego pojedynku zmieniono na nierozstrzygnięty z powodu oblanego testu antydopingowego przez Gasteluma.
— Chciałbym stoczyć walkę raz na jakiś czas. Stoczenie walki to dla mnie przyjemność. Mam wiele interesów poza tym sportem. Naprawdę chcę pomóc organizacji z zewnątrz. Zrobiłem bardzo wiele dla tej organizacji. Każda walka może być tą ostatnią lub może być nowym początkiem. Przyjmuję każdą walkę jako tą ostatnią. Myślę, że wciąż może powstać liga legend gdzie zawodnicy mogliby walczyć do skończenia 50-tki.
Co on z ta liga. liczy na to ze bedzie tlukl Svkurabe i beda ludzie za to w Stanach placic/ Jest juz taka liga w organizacji Rizin. I testow nie ma.