Pretendent do tytułu wagi półciężkiej UFC Dominick Reyes powiedział przed zbliżającą się walką na UFC on ESPN 6, że nie wierzy, aby szczęka Chrisa Weidmana wytrzymała, gdy ci dwaj zmierzą się w Bostonie w tę piątkową noc.
Dominick Reyes (11-0) wraca do Oktagonu po kontrowersyjnej wygranej przez niejednogłośną decyzję w starciu z Volkanem Oezdemirem w Londynie. Sposób wygranej rzuca cień wątpliwości co do jego aspiracji bycia kolejnym człowiekiem, który rzuci wyzwanie mistrzowi Jonowi Jonesowi. Chris Weidman (14-4) z kolei zadebiutuje w wadze półciężkiej po przegraniu czterech z ostatnich pięciu walk w wadze średniej – wszystkie te porażki kończyły się przez KO/TKO.
Przed kolejną walką, widać, że Dominick Reyes jest bardzo pewny siebie, zresztą jak zawsze.
„To jest pytanie, które wszyscy zadajemy. Czy jego szczęka wytrzyma? Nie sądzę. On toczył prawdziwe wojny, człowieku – był na wielu wojnach. Te walki nie były szybkimi pojedynkami. Nie dostawał szybkich nokautów.
Walczy, krwawi, dostaje strzały. Każdy strzał odbiera ci trochę energii. Był wcześniej nokautowany, więc wykorzystam to”.
Chris Weidman wydaje się być niesamowicie skupiony na zadaniu, które stoi przed nim, podczas gdy Dominick Reyes jest równie spokojny i zrelaksowany, jak po przyjeździe do Bostonu. Choć mogą to być tylko pozory pewności siebie, sprawia wyraźnie, jakby w ogóle nie martwił się o ryzyko, jakie stwarza ze sobą walka z byłym mistrzem wagi średniej.
Można się tylko domyślać, czy Chris Weidman podzieli los innego byłego mistrza wagi średniej Luke’a Rockholda, który również przeszedł z wagi średniej do półciężkiej, ale został znokautowany w drugiej rundzie przez Jana Błachowicza. A może do Weidmana uśmiechnie się więcej szczęścia w pojedynku z Reyesem i człowiek, który zdetronizował Andersona Silvę ponownie zaszokuje świat?