(fot. www.sports.pl)
Zapraszamy do przeczytania wywiadu z dwukrotnym zwycięzcą turniejów KSW, Antonim Chmielewskim. Popularny „Chmielu” opowiada o kontuzji, jaką odniósł na gali KSW16, przerwie od startów i występach „Pudziana” w formule MMA. Zapraszamy do czytania.
Witaj Antoni. Na początku chciałbym zapytać się o kontuzję. Co z nogą?
– Witam. U mnie tak sobie, leże i prawie nic nie robię. Nie mogę trenować, tak jakbym chciał. Mój wysiłek to basen, siłownia i rower. Niestety czeka mnie rekonstrukcja więzadeł, a więc jestem uziemiony.
Co dalej z chorą nogą?
– Miałem artroskopie lewego kolana. Zostało tam wszystko wyczyszczone, wszystkie pourywane więzadła łękotki. Czekam aż wszystko się zagoi i jak noga dojdzie do siebie po pierwszym zabiegu czeka mnie rekonstrukcja więzadeł krzyżowych przednich.
Jak długa przerwa od startów cię czeka? W 2011 chyba będzie ciężko zobaczyć ciebie w ringu?
– Około trzy miesiące od zabiegu, który będę mieć pod koniec kwietnia lub na początku maja. Później rehabilitacja, dojście nogi do siebie. Mam nadzieję, że pod koniec sierpnia zacznę się ruszać i zawalczę pod koniec roku.
Nie jesteś podłamany tak długim okresem rekonwalescencji?
– Jestem, ale chyba tak miało być. Byłem w ciężkim treningu od sierpnia zeszłego roku z drobnymi przerwami na odpoczynek. Po walkach z Babene i Nobregą odpoczywałem jakieś trzy, cztery tygodnie. To mało, ale teraz będę mieć trochę więcej odpoczynku, więc złapię trochę świeżości.
Jak radzisz sobie z faktem, że nie możesz trenować, a sama czynność chodzenia nie należy do najłatwiejszych?
– Trzeba sobie w głowie poukładać, że teraz odpoczywam. Jest to frustrujące, ale trzeba się przyzwyczaić, bo człowiek nie raz gorsze rzeczy znosi.
Antek, a co powiesz o gali KSW15? Na pewno oglądałeś całą galę nie raz. Zatem jak wrażenia po wszystkich walkach?
– Gala udana, ale walki trochę mniej udane. No cóż, czasami tak bywa, nie można mieć wszystkiego. Jedyne co było dziwne to sędziowanie. Raz walkę i rundę oceniają tak, a następną walkę i rundę inaczej. Dziwna była ta ich konsekwencja w tym co robią.
Czy gala KSW15 czymś Ciebie zaskoczyła?
– Gala niczym specjalnym mnie nie zaskoczyła. Był wysoki poziom sportowy i organizacyjny, czyli to do czego mnie KSW przyzwyczaiło. Jedyne co było nijakie to publiczność. Wydaje mi się, że nie było jakiegoś super klimatu na trybunach. Sześć tysięcy ludzi potrafi zrobić ogromny hałas wtedy, gdy walczą polscy zawodnicy. Nie było tak, a uważam, że hala powinna pękać od dźwięku dopingu, ale może następnym razem…
Na koniec zapytam o galę KSW16, która 21 maja w Gdańsku. Zobaczymy na niej kolejny pojedynek z udziałem Mariusza Pudzianowskiego, który zmierzy się z Jamesem Thompsonem, jakby nie było legendą MMA. Co możesz powiedzieć o samych startach „Pudziana” w tej formule i jego najbliższym przeciwniku?
– Fajnie, że Mariusz walczy, bo przyciąga ogromną rzeszę ludzi do hali i przed telewizory. Dzięki temu ci, którzy nie znają się na MMA, a znają „Pudziana” dowiadują się, co to jest za sport. Tak więc walki Mariusza rozpowszechniają ten sport, a przecież właśnie o to chodzi.
Co do jego przeciwnika to jest on wymagający, jeden z najlepszych z jakimi bił się do tej pory. Wiem, że „Pudzian” nie próżnuje w czasie przygotowań, a więc są duże szanse na sukces.
Antoni dziękuję za rozmowę i życzę powrotu do zdrowia.
– Ja również dziękuję. Miejmy nadzieję, że z nogą będzie dobrze i w niedługim czasie zobaczymy się na gali z moim udziałem.
Z tego miejsca chciałbym również podziękować osobom, które mi pomagają w czasie rekonwalescencji, czyli Michałowi Garnysowi, Arturowi Dudkowskiemu, Robertowi Złotkowskiemu i klinice „Attis” z doktorem Januszem Kurkiem na czele. Podziękowania również dla tych wszystkich osób, którym się one należą, a ich nie wymieniłem. Pozdrawiam.
Rozmawiał Artur Przybysz