Amerykanin zawalczy pod szyldem organizacji World Series of Fighting.
Krótko trwała emerytura Cody’ego McKenzie (15-6, 3-4 w UFC), po 2 miesiącach przerwy Amerykanin wraca do walk.
To było dość szybkie przejście na emeryturę. Żyłem z moich funduszy tak długo jak mogłem ale kiedy się skończyły czasem trzeba powrócić z emerytury. Nawet jeśli to 2 miesiące później.
Cody stawia sprawę jasno, MMA nie jest dla niego priorytetem, to tylko sposób na zarobienie dodatkowych pieniędzy podczas gdy nie łowi on ryb na Alasce.
Teraz robię to po prostu dla hobby. Ja już więcej nie patrzę na to jak na pracę, ponieważ to nie jest prawdziwa praca. Mam trochę pieniędzy.
Odchodząc na emeryturę McKenzie jako jeden z powodów podawał nagromadzone urazy mózgu jednak teraz nie jest to już dla niego problemem.
Byłem nokautowany dużo więcej razy dorastając i będąc szalony, jeżdżąc na deskorolce czy snowboardzie, gówna w tym stylu. Więc nie jest to tak, że mam zamiar zaliczyć więcej nokautów walcząc. Myślę, że mam całkiem dobry balans głowy. Miałem swoje kontuzje wszędzie. Walka nie jest bardziej niebezpieczna niż życie. Cokolwiek robię, robię z ryzykiem zranienia.
Cody stoczy kolejną walkę już 15 lutego na gali WSoF 18 podejmując Andrew McInnesa (5-1).
Trochę sam sobie zaprzecza mówiąc, że wrócił bo skończyła mu się kasa, a za chwile twierdzi, że wraca i będzie walczył jakby to było hobby i nie traktuje tego jak pracę.
Akurat w przypadku Cody’ego takiego gadanie nie jest czymś niezwykłym.
Oczka piekly ze spawania czy lowienie ryb jest zbyt nudne ? 🙂