94-latka była bliska wykrwawienia się gdy ją znalazł.
W czwartek rano, gdy zbierał się by odebrać z lotniska swojego sparing-partnera usłyszał dziwny hałas.
Słyszałem ciągle powtarzający się hałas, rozglądałem się bo nie wiedziałem, czy tylko mi się wydaje przez padający deszcz, czy naprawdę coś słyszę. Ktoś stał na środku podjazdu w środku deszczu z telefonem.
(…)Była kompletnie zalana krwią, wyglądało to jak scena z horroru. Krew lała jej się z głowy(…)
Nie mogąc się dodzwonić na pogotowie zmienił plan
Mam znajomego który jest ratownikiem medycznym. Zadzwoniłem do niego i powiedziałem, że musi się tu natychmiast znaleźć.
Próbowałem ją uspokoić, zmieniłem temat na jej psa, ona ciągle mówiła, że chce tylko przeżyć jeszcze jeden rok, mówiłem jej „dziś nie jest dzień, w którym umrzesz”. A tymczasem jej głowa krwawiła, złapałem garść ręczników papierowych i przycisnąłem jej do rany, byłem cały zakrwawiony ale wyobrażałem sobie, że to jest moja babcia. Potem wyszedłem z całą torbą zużytego papieru.”
Po 20 minutach zjawiła się pomoc. Jak się okazało starsza pani upadła na szklany stolik, gdy szła nakarmić psa i pośliznęła się. Obecność Weidmana w pobliżu najprawdopodobniej uratowała jej życie.
super sie zachował 🙂
dobrze że to był Weidman a nie pracownik ZUS