Ostatnio nie wiodło się zbyt dobrze Karolinie Kowalkiewicz w Oktagonie, ponieważ przegrała trzy walki z rzędu, a na siedem walk wygrała tylko dwie. W swojej kolejnej walce Kowalkiewicz chce udowodnić wszystkim, ale przede wszystkim sobie, że wciąż może być groźną przeciwniczką.
Była pretendentka do tytułu wagi słomkowej przegrała ostatnie trzy walki z Jessicą Andrade przez nokaut w pierwszej rundzie oraz z Michelle Waterson i Alexą Grasso przez jednogłośne decyzje. Te trzy porażki zmusiły ją do przewartościowania sposobu działania.
„Zmieniłam wszystko pod tę walkę. Zmieniłam całe moje życie.”
Kowalkiewicz zamieniła swój obóz treningowy, przeszła z diety wegetariańskiej na wegańską i poświęciła więcej czasu na własne zdrowie. Te zmiany nie są sposobem na powrót zawodniczki, która kiedyś miała bilans walk 10-0; Kowalkiewicz postrzega to jako czas poświęcony na udowodnienie sobie, że wciąż płonie w niej ten ogień.
„Chcę udowodnić sobie, że nadal mogę być zawodniczką na najwyższym poziomie. To jest dla mnie najważniejsze.”
W ten weekend Karolina Kowalkiewicz (12-5 MMA, 5-5 UFC) spróbuje wrócić na zwycięskie tory podczas gali UFC Fight Night 168 w Auckland na której zmierzy się z zawodniczką z Chin z Yan Xiaonan (11-1, 1 NC, 4-0 UFC). Będzie to świetny sprawdzian, czy zmiany w stylu życia Kowalkiewicz sprawi, że powróci do równowagi w dywizji 115 funtów.
„Ostatnie trzy lata były dla mnie bardzo trudne, bo przegrałem trzy ostatnie walki. Wracam i zastanawiam się, dlaczego przegrałam te walki. Czy to z powodu mojego zdrowia przed walkami, czy to z powodu mojego zdrowia po walkach? Niezależnie od tego, chcę być najlepsza, jaka tylko mogę być.”
Jedną z broni, którą Kowalkiewicz zamierza wykorzystać w swoim pojedynku z Xiaonan, jest dobrze już znana „polska moc”, którą co jakiś czas pokazywał w Oktagonie Jan Błachowicz w wadze półciężkiej i którą ponownie pokazał w swojej ostatniej walce. Na pytanie, czy „polska moc” jest naprawdę czymś wyjątkowym, Kowalkiewicz pokazała chytry uśmieszek i odpowiedziała, „polska moc jest najlepsza”.
Nadchodzący pojedynek będzie dla Kowalkiewicz pierwszą okazją do walki w Nowej Zelandii i jest ona podekscytowana tym, że będzie to walka, którą kibice będą pamiętać.
„Chcę być po prostu zapamiętana. Chcę doprowadzić do walki, która sprawi, że ludzie będą zachwyceni i będą chcieli patrzeć, jak znowu walczę. Jestem naprawdę podekscytowana tym, że tu jestem. Zwiedzałam trochę na początku tygodnia i zatraciłam się w pięknie krajobrazach oraz plażach. Podróżowanie to najlepsza część tej pracy i odwdzięczę się za to, dając znakomity występ.”
Ten pojedynek będzie 11. walką Kowalkiewicz w UFC i choć udało jej się na dłużej pozostać w organizacji, w głębi serca czuje, że jej czas w Oktagonie jeszcze nie dobiegł końca.
„Muszę tylko być sobą i wykorzystać całą moją ciężką pracę, aby wrócić tam, gdzie chcę być. I dotrę tam w sobotę.”