Były mistrz wagi ciężkiej pewny siebie przed powrotem po długiej przerwie.
Podczas niedzielnej gali UFC on ESPN 1 Cain Velasquez (14-2, 12-2 w UFC) powróci do rywalizacji po ponad dwóch latach przerwy spowodowanych głównie kontuzjami. W walce wieczoru Amerykanin podejmie Francisa Ngannou (12-3, 7-2 w UFC, #3 w rankingu UFC wagi ciężkiej).
Velasquez pomimo bardzo długiej przerwy od razu został rzucony na głęboką wodę, pochodzący z Kamerunu Ngannou jest bardzo groźnym rywalem. Cain jednak zdaje się tym, w ogóle nie przejmować a co więcej, nie stroni od mocnych słów zapowiedzi jak te o możliwości pokonania Jona Jonesa (23-1 1 NC, 17-1 1 NC w UFC).
Myślę, że jestem wystarczająco dobry. Jon Jones jest wspaniałym sportowcem, oglądałem wszystkie jego walki, wiem do czego jest zdolny. Każdy przeciwnik jest dobrym wyzwaniem, tak samo jest z nim.
Uważam, że mogę go pokonać.
Oczywiście temat możliwego przejścia mistrza wagi półciężkiej do kategorii ciężkiej nie jest czymś absolutnie nowym, obecnie Jones jest zestawiony do walki z Anthonym Smithem (31-13, 7-2 w UFC, #3 w rankingu UFC wagi półciężkiej) jednak możliwość zestawienia z Velasquezem na pewno pobudza emocje fanów.
Wezmę każdego, wracam by walczyć z kimkolwiek. Dla mnie nie ma to znaczenia jednak wszystko zależy od UFC i z kim chcą bym walczył. Najpierw mam Francisa Ngannou, bardzo twardego i silnego przeciwnika.
oj, zeby Cain wrocil w chwale i ubil w dobrym stylu Francisa.
Zawsze w glebi duszy wierzylem, ze tylko on jest w stanie pokonac JJ’a, ale lata leca i juz byc moze jest past prime.