Były mistrz wagi półśredniej UFC Tyron Woodley wrócił do Oktogonu po dłuższej przerwie stając do pojedynku z Gilbertem Burnsem z którym przegrał po dominacji Brazylijczyka na gali UFC on ESPN 9.
Woodley (19-4-1) powrócił do akcji po raz pierwszy od momentu utraty tytułu w starciu z Kamaru Usmanem na gali UFC 235. Przed tą porażką, „Wybraniec” miał serię siedmiu wygranych walk, która obejmowała trzy udane obrony tytułu.
Tymczasem Gilbert Burns (18-3) stanął do pojedynku z Tyronem Woodleyem mając za sobą serię pięciu zwycięstw, która obejmowała trzy zwycięstwa z rzędu w kategorii półśredniej. W swojej ostatniej walce w marcu tego roku w Brazylii, „Durinho” odniósł zwycięstwo nad specjalistą od poddań, Demianem Maia.
Podczas gali UFC na ESPN 9, Gilbert Burns zdominował pojedynek. „Durinho” kilkukrotnie mocno trafił Woodleya sadzając go na macie, a także zdominował byłego mistrza w parterze. Po dwudziestu pięciu minutach akcji było jasne, że Brazylijczyk zrobił więcej niż, aby podnieść rękę w geście zwycięstwa.
Oficjalny wynik walki, to zwycięstwo Gilberta Burnsa przez jednogłośną decyzję (50-45, 50-44 x2).
Wkrótce po zakończeniu gali, Tyron Woodley skomentował na Instagramie swoją porażkę.
„Co słychać ludzie. Jak mówiłem, nie możesz wychodzić przed kamery tylko wtedy, kiedy wygrywasz, musisz stanąć przed kamerą również wtedy, gdy przegrywasz i, czułem się dobrze. Nie mam żadnych wymówek. Czułem się dobrze i ciężko trenowałem. Byłem w świetnej formie. Czułem, że wszystko zrobiłem dobrze. Czułem się dobrze, od wyjścia na rozgrzewkę i w każdej rzeczy związanej z walką. Spojrzałem wczoraj w oczy Gilbertowi Burnsowi i wiedziałem, że będzie gotowy do walki. Myślałem, że wszystko było dobre. Zrobił dobrą robotę trzymając się na dystans i nie podchodząc pod uderzenia. A ja po prostu czułem, że sięgam go, więc nie mam żadnych wymówek. Będę trzymał głowę wysoko. Mnóstwo skur***li pozwoliłoby komuś ich skończyć w tym momencie, ale ja się nie poddałem. Myślałam tylko o tym, co się teraz dzieje i o tych wszystkich ludziach, którzy protestują i walczą o coś dobrego. Myślałem więc – „po prostu nie mogę się tu poddać” i nigdy się nie poddałem.”
Tyron Woodley przyznał, że pomimo dwóch powaleniach po ciosach, nadal miał nadzieję, że wygra walkę.
„Mówiąc szczerze, miałem nadzieję, że wygram tę walkę. Wiem, że pierwsza runda zaczęła się ostro. Nie wiem, jak ten sku**syn trafił mnie łokciem. Wiem, że kopnął mnie w nogę i od tamtej pory nie było w porządku. Nie wiem, czym mnie uderzył w stójce, czy to był łokieć, czy co. Wy sku**syny to widzieliście, ale nieważne. Kopnął mnie w moją cholerną nogę i od tamtej pory to nie było w porządku. Nie mogłem złapać rytmu. To była kontuzja, ale chyba jest w porządku. Mam ładne małe rozcięcie, którego nie widać, bo mam najlepszego chirurga plastycznego na świecie, dr Grega, który założył mi kilka szwów. Więc mam jakieś 3,000 szwów na oku, ponieważ ta rana była szeroko otwarta. Ale tak moja noga, ten skur***syn wyglądał (walczył ze mną) jakbym miał arbuza pod skórą. Chciałem się z wami spotkać, chłopaki. Nie rozumiem tego wszystkiego, ale wiem tylko, że muszę ufać Bogu.”
Nie wiadomo jakie dalsze plany ma Tyron Woodley oraz jakie plany ma wobec niego UFC, ale wiadomo, że ta przegrana oddaliła go od potencjalnej walki o odzyskanie tytułu mistrza. Aktualnie to Gilbert Burns jest bliżej pojedynku o mistrzowski pas.