W walce wieczoru gali Bellator 220, Rory MacDonald zmierzył się z Jonem Fitchem o tytuł mistrza wagi półśredniej. Był to również jeden z pojedynków ćwierćfinałowych turnieju Grand Prix wagi półśredniej Bellatora. Walka zakończyła się remisem, ale to MacDonald przechodzi do kolejnej rundy turnieju ze względu na to, ze wciąż jest mistrzem.
Po tym pojedynku, Rory MacDonald powiedział w wywiadzie coś niezwykłego, coś, co może zmartwić jego fanów. MacDonald stwierdził, że stracił pragnienie walki – a konkretnie chęć krzywdzenia ludzi.
„Nie mam tego zabójcy w sobie. Naprawdę trudno to wytłumaczyć. Teraz trochę się waham. Nie wiem, co powiedzieć. To nie był mój najlepszy występ.”
Rory MacDonald kontynuował, otwierając się na swoją wiarę i to, jak zmieniła się jego chęć do toczenia walk.
„Bóg naprawdę przemówił do mnie chwilę temu. Odmienił mojego ducha, odmienił moje serce. Potrzeba pewnego ducha, żeby tu przyjść i sprawić człowiekowi w ból i takie tam. Po prostu nie wiem, czy mam już takie samo zamiłowanie do krzywdzenia ludzi. Nie wiem, co to jest. To jest mylące. Wiem jednak, że Pan ma coś dla mnie w zanadrzu. Rozmawiał ze mną dziś wieczorem. To inne uczucie.
Muszę się stąd wydostać i dokonać ponownej oceny. Zobaczymy, co się stanie. To była mieszanka emocji.”
.@Rory_MacDonald's post-fight interview. #Bellator220
— DAZN USA (@DAZN_USA) 28 kwietnia 2019
"I don't know if I have that same drive to hurt people anymore." pic.twitter.com/6Iosk6RPID
A kto powiedział, że Bóg ma nie pozwalać brać udziału w walkach? Nikt nikogo nie karze zabijać ani robić z niego kaleki. Fakt, że jest to kontuzjogenne i może się odbić na starość- jego wybór. Belfort też jest religijny.