Ben Henderson vs. Anthony Pettis – tą walkę napewno sporo fanów MMA chciałoby obejrzeć. Jeśli „Showtime” zdąży się wykurować do UFC 164 i wepchnąć w kolejkę przed T.J. Granta, „Smooth” będzie gotowy.
Jak wiadomo, między obietnicą walki z mistrzem, a faktyczną walką sporo się może zdarzyć – popatrzcie na przypadek Lyoto Machidy czy Johny’ego Hendricksa. Wygląda na to, że Grant może podzielić ich los.
To zależy głównie od tempa rekonwalescencji Anthony’ego Pettisa, który doznał kontuzji kolana, przez którą musiał wycofać się z walki na UFC 163 z Jose Aldo o pas mistrzowski wagi 145 funtów. „Showtime” uprzednio pokonał „Smooth” jeszcze pod szyldem World Extreme Cagefighting (WEC) i aktualnie był na ostatniej prostej w drodze po pas mistrzowski, kiedy zdecydował schodzić do wagi piórkowej.
Nic więc dziwnego że prezes UFC Dana White nie jest zbyt chętny, żeby wsadzać Pettisa na miejsce Granta. Nie chodzi nawet o wystawienie Granta, ale o to, że White nie sądzi aby Pettis wyzdrowiał do czasu UFC 164.
Co na to Henderson?
„Zawsze powtarzam, że nie obchodzi mnie z kim walczę i kiedy. Robię to co zawsze, czyli trenuję żeby podnosić umiejętności i być najlepszym na świecie. Ja po prostu walczę, zostawiam innym gadanie o tym, z kim chcą się bić.”
Jeśli Pettis nie zdąży z formą na UFC 164 (albo nie dostanie zgody od White’a), nie powalczy pewnie do końca roku. Aldo został już sparowany z Chan Sung Jung na UFC 163, co oznacza że mistrzowie wag 145 i 155 będą potrzebować czasu na odpoczynek po obronach pasów, zakładając że żaden nie odniesie poważniejszej kontuzji w walce.
UFC 164 już sprzedaje bilety na „Henderson vs. Grant”, ale jak wiadomo – walki nigdy nie są oficjalne dopóki nie zamkną się drzwi od klatki. Do tej pory „karta walk może ulec zmianie”.