W nadchodzący weekend na gali UFC 235 zobaczymy debiut w organizacji byłego mistrza wagi półśredniej Bellatora i ONE Championship Bena Askrena, który zmierzy się z byłym mistrzem UFC Robbie Lawlerem. O Askrenie jest głośno jeszcze przed jego debiutem ze względu na to, że dyskutuje na temat innych zawodników.
Po raz kolejny Askren obrał sobie za cel byłego tymczasowego mistrza wagi półśredniej Colby’ego Covingtona, który swego czasu miał zmierzyć się o pas z mistrzem Tyronem Woodley’em. Stało się jednak tak, że zamiast Covingtona na tej samej gali o pas mistrza zawalczy Kamaru Usman.
Ostatnia walka Covingtona miała miejsce na gali UFC 225, kiedy to zdobył tytuł tymczasowego mistrza pokonując przez jednogłośną decyzję Rafaela dos Anjos. Teraz, przez to, że Chaos nie chciał podejmować proponowanych mu walk stracił tytuł i natychmiastową walkę o tytuł, jego przyszłość w UFC jest niepewna.
Ktoś tak śmiały w dzieleniu się swoimi odczuciami na temat innych, a w tym przypadku konkretnie na temat Colby’ego, Ben Askren podzielił się swoimi przemyśleniami na temat obecnej sytuacji Covingtona.
„Colby nie ma żadnych umiejętności. On musi walczyć. Jeśli nie walczy, nie sądzę, aby choć jedna osoba na całym świecie uroniła z tego powodu łzę. Dzięki Bogu, że ta era się skończyła. Myślę, że UFC zrobiło więcej niż było konieczne, bo jeśli spojrzeć na którekolwiek z jego mediów społecznościowych, to nie ma tam zbyt wielu fanów. Nigdy nie było zbyt wiele komentarzy: „Chcemy zobaczyć Colby’ego!” Po prostu nie było ich tam. To było wyreżyserowane.
Colby był zbyt głupi. Myślał, że promotor jest jego przyjacielem. Pomyślał: „Hej, on jest moim kumplem, on zrobi dla mnie wszystko co w jego mocy. On się mną zaopiekuje.” Wyglądał tak głupio i nadal wygląda głupio.”
Wydaje się jednak, że Covington prędzej, czy później w końcu dostanie walkę o tytuł, na którą czeka, a klubowy kolega Woodley’a, Askren uważa, że ten pojedynek ma sens.
„Myślę, że to oczywista kolejna walka dla Tyrona. Jest to również łatwa walka. Kto nie lubi łatwych pieniędzy?”
Askren i Covington mieli kilka krótkich spięć w mediach społecznościowych i rzucali w siebie ostrymi komentarzami w wywiadach, więc jest jasne, że w dalszym ciągu będą sobie dogryzać przy każdej okazji.