Pojedynek między kolegami nigdy nie jest dla nich przyjemny ponieważ zawsze jeden z nich musi przegrać. Tak jest też w przypadku Andreia Arlovskiego i Travisa Browne.
Czasami jednak nie ma przed tym ucieczki gdyż jest to dla zawodników praca chociaż trudniej walczy się z kolegą, który wielokrotnie był twoim sparingpartnerem.
Kiedy były mistrz wagi ciężkiej, Andrei Arlovski dowiedział się, że w kolejnej walce na UFC 187 zmierzy się z byłym sparingpartnerem Travisem Browne, nie był zbyt zadowolony z tego zestawienia.
„Nie podoba mi się ta walka. Nie chcę z nim walczyć, ale jest jak jest. Jeśli chcę iść do przodu będę musiał stoczyć z nim walkę mimo, że jest on moim przyjacielem. Jesteśmy kumplami od bardzo dawna i nie podoba mi się ten pomysł z walką.”
Obaj zawodnicy trenowali razem w Team Jackson-Winkeljohn w Albuquerque, ale Browne rozstał się z obozem w zeszłym roku i dołączył do Glendale Fight Club w Kalifornii. W tym czasie, Arlovski mieszkał w rezydencji Browne’a w Albuquerque.
„On odszedł z teamu przed swoją ostatnią walką. Wyprowadził się z Albuquerque do Kalifornii i co zabawniejsze zostawił mi swój dom bym mógł w nim mieszkać i spokojnie przygotowywać się do walki z Antonio Silvą.”
Arlovski jest obecnie na #7 miejscu w rankingu wagi ciężkiej UFC podczas gdy Browne zajmuje #3 miejsce. Teraz zawodnicy będą musieli na jakiś czas zapomnieć o przyjaźni.
„Tak, to trudne. On jest groźny, ale to jest biznes. To nic osobistego, to tylko biznes.”