W najnowszym numerze magazynu o grapplingu/jiu-jitsu znalazł się wywiad z Andre Galvao, zawodnikiem znanym bardziej z powodu swoich osiągnięć w grapplingu niż MMA:
Strikeforce odwlekało ogłoszenie twojego przeciwnika aż do walki Fedora. Jak teraz wygląda twoja sytuacja?
Rozmawiałem dzisiaj na ten temat z Joinhą (Jorge Guimaraes). Do końca tego tygodnia już na pewno będzie on znany. Mówili mi, że wystąpię na gali 19 Grudnia, jednak nie jestem jeszcze pewien czy tak rzeczywiście będzie, ale mocno w to wierzę.
Czy występ na ADCC w Barcelonie pomógł czy przeszkodził ci w przygotowaniach do walk MMA?
Wg mnie zawsze można pogodzić te dwie rzeczy: No-Gi Jiu-Jitsu i MMA. Najważniejsze jest aby nigdy nie odłożyć Jiu-Jitsu na drugi plan. Zauważyłem, że podczas ostatniego ADCC miałem problemy z timingiem, ale jestem szczęśliwy bo zrozumiałem, że jestem silniejszy, bardziej eksplozywny, mam szybsze obalenia i zejścia do nóg. Chciałem wystartować na No-Gi Worlds, ale byłem tak skoncentrowany na treningach, że nawet się nie zapisałem.
Na ADCC 2009 zaszedłeś bardzo daleko, przegrywając tylko z najlepszymi – z Xande Ribeiro w półfinale Absoluto i z Braulio Estima w finale twojej kategorii wagowej, dzięki czemu twoja twarz pojawiła się na okładce listopadowego GracieMag’u. Czego się dzięki temu nauczyłeś?
Braulio ma doskonały timing w No-Gi i to był zdecydowanie jego dzień. Odwrotny trójkąt, który mi założył na prawdę mnie zaskoczył. Nauczyłem się wielu rzeczy podczas tych zawodów, teraz popracuję nad pewnymi detalami, żeby nie tracić tak pozycji. Jednak najważniejszą lekcją jaką dostałem jest chyba to, że teraz wiem, że najważniejszym czynnikiem wpływającym na to czy zostaniesz mistrzem jest twoje doświadczenie. Im więcej startujesz tym większe są twoje szanse na wygranie następnych zawodów
Ostatnio przegrałeś przez decyzję z Jasonem Highem w lipcu na Dream GP. Jak idą ci przygotowania w Rio?
Przez ostatnie miesiące trenowałem z braćmi Nogueira, Andersonem Silvą, Rafaelem Feijao i Ronaldo Jacare i muszę powiedzieć, że jest to wspaniałe przeżycie. Minotauro jest niezwykle doświadczonym facetem, a Anderson jest niesamowicie kreatywny. Dziękuję Bogu, że tam jestem i mogą mi pomagać. Staram się także dać coś od siebie, ale więcej się sam uczę niż pokazuję innym. Oni naprawdę są w najwyższej lidze, umieściłbym ich w czołowej piątce. Zasób ludzki jaki tu posiadamy jest na prawdę imponujący.