Anderson Silva chce rewanżu z Michaelem Bispingiem, ale nie w Londynie

Na początku 2016 roku w Londynie, były mistrz wagi średniej UFC Anderson Silva zmierzył się w mocno oczekiwanym pojedynku z Michaelem Bispingiem.

Walka ta była niezwykle emocjonująca ze względu na znakomite wymiany i mocne ciosy zadawane zarówno z jednej jak i drugiej strony. Nie zabrakło również kontrowersji wpojedynku. W trzeciej rundzie Bispingowi wypadł ochraniacz na zęby i kiedy wskazał sędziemu Herbowi Dean’owi, by podał mu ochraniacz w tym samym momencie Silva zaatakował go latającym kolanem, które powaliło Anglika na matę w ostatnich sekundach rundy. Chociaż Anderson Silva cieszył się ze zwycięstwa, to chwilę później komisja sportowa odzyskała kontrolę nad pojedynkiem i kazano rozpocząć czwartą rundę. Ostatecznie po pięciu rundach twardej walki, zwycięstwo na punkty przyznano Bispingowi pomimo tego, że wielu fanów wskazywało zwycięstwo Brazylijczyka. Później pojawiły się spekulacje mówiące o tym, że wynik walki rozgrywanej w Londynie był na korzyść Anglika.

Przed zbliżającą się walką Andersona Silvy z Derekiem Brunsonem na UFC 208, „The Spider” powiedział na spotkaniu z mediami w Rio de Janeiro dlaczego chciałby stoczyć walkę rewanżową z Michaelem Bispingiem.

„Jestem gotowy do walki bez względu na to, kto będzie rywalem. Byłoby idealnie zawalczyć z Bispingiem, ponieważ zostało coś w powietrzu po ostatniej walce. Chodzi nie tylko o mnie, ale także o Dana Hendersona. Myślę, że gdyby walka odbyła ię w neutralnym miejscu, to wygrałbym to z pewnością. Niezależnie od tego, czy byłaby to walka o pas, czy nie, to byłaby interesująca.”

Chociaż Silva zapytany o to, czy chce stoczyć rewanż z Bispingiem odpowiedział, że tak, ale nie w Londynie.

„Oczywiście, że nie w Londynie. Nie ma co do tego wątpliwości.”

Zanim potencjalny rewanż mógłby dojść do skutku, Silva musiałby wygrać walkę z Derekiem Brunsonem, natomiast Michael Bisping musi najpierw zaleczyć kolano i zmierzyć się z pierwszym pretendentem do tytułu Yoelem Romero.