Po 2 tygodniach przerwy największa organizacja MMA na świecie wraca z galą UFC Fight Night na której odbędzie się aż 13 pojedynków.
Kursy bukmacherskie prezentują się następująco:
*kursy pochodzą ze strony betsafe.com pobrane dnia 7.05 ok. godziny 11
Na początek przyjrzymy się głównemu daniu wieczoru jakim będzie starcie w wadze półśredniej pomiędzy Mattem Brownem a Erickiem Silvą.
Doświadczenie. Matt Brown jest o 4 lata starszy od rywala a jego zawodowa kariera jest o rok dłuższa. Walka z Erickiem będzie dla niego równo 30 w karierze. Jak do tej pory z 18 potyczek wychodził zwycięsko najczęściej nokautując swoich rywali. W UFC walczy nieprzerwanie od 2008 roku i przez ten czas walczył w oktagonie 16 razy. Erick stoczył dotychczas 21 walk, 16 z nich wygrał a przegrał 4 razy w tym tylko raz przed czasem, przez efektowny nokaut w walce z Dong Hyun Kimem.
Warunki fizyczne. Matt i Erick mają po 183cm wzrostu, większym zasięgiem – o 5 cm dysponuje Matt ale nie jest to różnica mogąca mieć jakiś wielki wpływ na walkę.
Stójka. Znakiem rozpoznawczym Nieśmiertelnego jest jego styl walki oparty na agresji oraz nieustannej presji wywieranej na przeciwniku. Niejednokrotnie zdarzało się, że Matt wręcz gonił rywali po oktagonie. Atakuje wręcz z furią, i to od pierwszego gongu. Wspaniale łączy ciosy pięściami z łokciami, kolanami i kopnięciami (gif.1.). Zdarza się też, że uderza na korpus. Największe spustoszenie sieją jego rewelacyjne sierpy (gif.2.) i ciosy łokciami, czy to w klinczu (gif.3.), czy w parterze (gif.4. gif.5.). Na szczególna uwagę zasługuje nokaut jaki zafundował Jordanowi Meinowi którego obijał łokciami po żebrach gdy ten był na „czworaka”. Silva w stójce stoi luźno, czasem można by powiedzieć, że zbyt luźno. Często jego prawa ręka jest całkowicie opuszczona. W płaszczyźnie kickbokserskiej kreatywny, chętnie korzysta z mniej popularnych technik jak backfisty, side-kicki czy latające kolana. Jednak zdarza mu się rzucać bardzo obszerne sierpy i wdawać w chaotyczne wymiany co przypłacił nokautem w walce z Koreańczykiem Kimem (gif.6.) który cały czas wywierał na nim presję podobnie jak robi to Matt ze swoimi przeciwnikami. Brazylijczyk chętnie wchodzi w klincz w którym dobrze korzysta z kolan na korpus.
Zapasy/BJJ. W tej płaszczyźnie Erick powinien mieć przewagę. Może zapaśniczo nie błyszczy ale jego umiejętności parterowe są większe niż Amerykanina. Silva bezwzględnie dąży do poddania rywala (gif.7.) a będąc w niekorzystnej sytuacji dobrze się broni, udało mu się uciec z dźwigni na ramię jaką założył mu Jon Fitch (gif.8.). Brown dobrze czuje się mając rywali w gardzie i chociaż jego BJJ opiera się na podstawach (dźwigni na ramię, gilotynie i trójkącie) udaje mu się zaskakiwać rywali próbami poddań. Jeśli już obala to robi to poprzez wycięcia, rzadziej przez techniki zapaśnicze (jak w walce ze Stephenem Thompsonem). Obaj Panowie poprawnie bronią obaleń, na poziomie prawie 70%.
Kondycja. W tej kwestii ocenianie Ericka jest nieco utrudnione, ponieważ walki Brazylijczyka z reguły nie trwają przesadnie długo. W UFC jedyną walką jaką toczył na pełnym dystansie była potyczka z Jonem Fitchem. Z kolei styl walki Matta wymaga od niego dużych nakładów energii i wcale nie będzie zaskoczeniem jeśli w okolicach 3 rundy zacznie mu brakować tlenu.
Podsumowanie. Bukmacherzy jako zdecydowanego faworyta widzą Ericka Silvę płacąc za jego zwycięstwo ok. 1,4 podczas gdy za triumf Browna ponad 3. Ten drugi kurs uważam za znacznie bardziej atrakcyjny, ponieważ Matt ma duże szanse na zwycięstwo. Jego styl walki jest nie wygodny dla każdego, uderza on mocno i celnie. Obstawiam, że walka zakończy się w 2 albo 3 rundzie nokautem na korzyść Matta Browna.
Jako kolejnej przyglądniemy się w walce solidnym zawodnikom wagi średniej. Zmierzą się w niej Costas Philippou oraz Lorenz Larkin.
Cypryjczyk jest dużo starszy od swojego rywala, aż o 7 lat. Larkin pomimo tego, że jest młodszy stoczył identyczną liczbę zawodowych walk – 17. Obaj Panowie najczęściej wygrywali pojedynki przez nokauty a najwięcej razy byli pokonywami przez decyzje sędziów punktowych.
Stójka jest mocną stroną obu zawodników. Costas jest przede wszystkim dobrym bokserem a jak na boksera przystało dobrze wykorzystuje on swoje pięści (gif.9. gif.10) . Jednak relatywnie mało jego ciosów dochodzi celu, ledwie 36%. Rzadko odwołuje się do kopnięć. W klinczu dobrze obija rywali rękami oraz kolanami. Dysponuje przyzwoitą siłą ciosu. Z kolei Larkin jest mocnym kickbokserem, co widać na pierwszy rzut oka. Dysponuje dobrymi kopnięciami, i niskimi i wysokimi (gif.11.). Nie stroni też od używania łokci (gif.12.), kolan, często stara się trafić rywali obrotówkami czy też latającymi kolanami (gif.13.).
Parterowo obaj zawodnicy przesadnie nie błyszczą. Jedyna pozycja jaka im odpowiada to ta z góry umożliwiająca swobodne obijanie rywali. Za wszelką cenę starają się unikać bycia na plecach. I Costas i Lorenz dobrze bronią obaleń, na poziomie ponad 70%.
Z przewalczeniem 15 minut żaden nie powinien mieć problemów, większość ich ostatnich walk było toczonych na pełnych dystansach także zapewne i tym razem będą gotowi na pełnowymiarowy bój.
Bukmacherzy jako znacznego faworyta widzą Amerykanina płacąc za jego zwycięstwo 1,4 a za Costasa 2,9. Tak jak w przypadku walki wieczoru tak i tutaj uważam, że warto zaryzykować i postawić na underdoga chociaż temu typowi towarzyszą znacznie większe obawy niż w przypadku Matta Browna.
Na koniec walka w wadze średniej pomiędzy Edem Hermanem a Rafaelem Natalem.
Natal znaczną przewagą powinien dysponować w stójce. W niemal każdym aspekcie tej dziedzinie jest po prosty lepszy od Hermana którego stać jedynie na szalone wymiany jak w pojedynku z Trevorem Smithem. Natal jest też lepszym zapaśnikiem od swojego rywala, aż 6 razy obalił Michaela Kuipera oraz 2 razy Andrew Craiga a są to zawodnicy dysponujący dobrymi obronami przed sprowadzeniami do parteru. Najmniejsze różnice umiejętności powinny wystąpić w parterze, ale czy Natal będzie go potrzebował aby wygrać? Jeśli będzie mądrze walczył z Hermanem w stójce i nie popełni jakiegoś znaczącego błędu powinien spokojnie ten pojedynek wygrać.
Rzeczywiście kurs na Matta jest bardzo kuszący. Niemniej jednak myślę, że Silva wygra, więc chyba nie zaryzykuje.