Aljamain Sterling nie uważa, że stracił tempo pomimo ostatnich porażek i ma zamiar pokazać, że wciąż należy do czołówki dywizji koguciej.
The Funk Master był do niedawna niepokonanym prospektem z rekordem 12-0 aż do czasu kiedy doznał dwóch porażek z rzędu przez niejednogłośne decyzje z Bryanem Caraway’em i Raphaelem Assuncao. Po tych dwóch przegranych zaczęły pojawiać się pytania na temat tego jak daleko może jeszcze zajść Sterling. W swojej ostatniej walce wygrał z Augusto Mendesem przez jednogłośną decyzję dając nadzieję, że jest na dobrej drodze.
W rozmowie z FloCombat powiedział, że wciąż jest na szczycie dywizji.
— Nie czuję, abym kiedykolwiek opuścił ten elitarny poziom dywizji. Mam dwie porażki przez niejednogłośną decyzję z dwoma czołowymi zawodnikami z którymi walka mogła pójść w drugą stronę wraz z decyzją innych sędziów. Nie widzę tego jak ktoś inny mógłby dać inny wynik. Dla większości ludzi najważniejszą kwestią było to, że nie użyłem wystarczająco dużo swoich rąk i że bałem się uderzać. Cóż, to jest gra i obrywając ciosami niszczysz swój cel.
29 lipca na gali UFC 214, Sterling spotka się z byłym mistrzem wagi koguciej Renanem Barao. Aljamain stwierdził, że wszystkie te przeszkody jakie stanęły mu na drodze do tej walki tylko go wzmocniły.
— Celem walki jest trafianie nie dając się samemu trafić. To ta sama zasada co jest w słodkiej nauce boksu. W ten sposób wygrywasz walkę. Ludzie mogą mówić co tylko zechcą. Wciąż wierzę w swoje umiejętności i to co reprezentuję. Wiem, że jestem bardzo groźnym przeciwnikiem dla każdego w dywizji, a moje statystyki mówią same za siebie. Miałem te dwie czkawki, ale takie rzeczy się zdarzają. Wykorzystałem je jako lekcję doświadczenia i o to chodzi w tej całej przygodzie. Chodzi o to, aby stawiać czoła niepowodzeniom i wrócić silniejszym i mądrzejszym.