Alexander Volkov chciałby, aby czołówka dywizji ciężkiej wciąż się rozwijała pomimo nieobecności mistrza.
Pretendent do tytułu wagi ciężkiej UFC ma nadzieję, że organizacja wprowadzi tymczasowy pas w jego dywizji, ponieważ status mistrza, Francisa Ngannou, pozostaje niepewny. Ngannou leczy się po kontuzji kolana i nie podpisał jeszcze nowego kontraktu z UFC. Nie wiadomo, czy pozostanie on w organizacji.
Volkov (34-9 MMA, 8-3 UFC), który powróci w sobotę do Oktagonu w walce przeciwko Tomowi Aspinallowi w głównym wydarzeniu gali UFC Fight Night 204, uważa, że tymczasowy tytuł ma sens w tym scenariuszu.
„Myślę, że tymczasowy tytuł byłby całkiem logiczną decyzją teraz, ponieważ szczerze mówiąc nie wiemy, co się (stanie)” – powiedział Volkov podczas dnia medialnego. „Ale jedyne pytanie brzmi: kto będzie walczył o ten tymczasowy tytuł? (Ciryl) Gane przegrał, a (Tai) Tuivasa wszedł dopiero teraz jako trzeci. W tej chwili to bardzo mroczne czasy nawet dla wagi ciężkiej UFC”.
Rosyjski zawodnik ma bilans 3-1 w swoich ostatnich czterech walkach. Jedyną porażkę poniósł w starciu z niedawnym pretendentem do tytułu Cirylem Gane. Volkov ma nadzieję, że po zwycięstwie nad Marcinem Tyburą w październiku zeszłego roku, będzie mógł walczyć o pas w 2022 roku.
Najpierw jednak 33-latek musi pokonać Aspinalla (11-2 MMA, 4-0 UFC), którego wielu uważa za przyszłość tej dywizji.
„Nie był dla mnie nieznanym zawodnikiem” – powiedział Volkov na temat swojego przeciwnika. „Ma na koncie duże nazwiska. Pokonał Andreia Arlovskiego. Obserwowałem go podczas walki i po niej i pomyślałem, że to ciekawy przeciwnik, bardzo trudny. Uwielbiam tego typu walki, kiedy pojawia się młody, początkujący, silny przeciwnik i zmusza mnie do ewolucji. Takie walki są moimi ulubionymi”.