Walka Alexandra Gustafssona na gali UFC on ESPN 14 z byłym mistrzem wagi ciężkiej Fabricio Werdumem nie potoczyła się tak, jak oczekiwał tego Szwed, ale „The Mauler” przyjmuje porażkę jako naturalną konsekwencję rywalizacji.
W swoim debiucie w wadze ciężkiej, Alexander Gustafsson (18-7 MMA, 10-7 UFC) został poddany w pierwszej rundzie przez Fabricio Werduma (24-9-1 MMA, 12-6 UFC). Po kilku krótkich wymianach w stójce, Werdum ściągnął Gustafssona do parteru. Będąc w swoim naturalnym środowisku Werdum wszedł za plecy Gustafssona i wypracował sobie pozycję z której założył dźwignię na łokieć kończącą pojedynek.
Krótko po przegranej, Gustafsson wydał oświadczenie na Twitterze, w którym wyraził mieszane emocje. Wspomniał także swojego kolegę z drużyny, Khamzata Chimaeva, który wygrał wcześniej pojedynek z Rhysem McKee.
„Do bani jest kiedy się przegrywa, ale żyję i jestem zdrowy, to jest sport, który kocham! Dziękuję Werdumowi za wspaniałą walkę, a UFC za okazję! Teraz uczcijmy zwycięstwo mojego brata i kolegi z drużyny Kamza Borz!!!! On idzie po wszystkich, bądźcie gotowi”.
It’s sucks to lose but I’m alive and healthy it’s a sport, a sport that I love! Thanks Werdum for a great fight and the @ufc for the opportunity! Now let’s celebrate my brother and teammate kamza borz!!! He’s coming for everyone, be ready🥇🥇🥇
— Alexander Gustafsson (@AlexTheMauler) July 26, 2020
33-letni Gustafsson przegrał trzy walki z rzędu. Przed przegraną w Werdumem, Gustafsson został poddany przez Anthony’ego Smitha, co doprowadziło do podjęcia decyzji o odejściu na emeryturę aż do powrotu w tę sobotę. Jeszcze wcześniej, Szwed przegrał przez TKO rewanż z Jonem Jonesem w walce o tytuł wagi półciężkiej.