Alexander Gustafsson nie chciał już dłużej czekać na pojedynek rewanżowy z Jonem Jonesem i odrzucił propozycję przeniesienia walki na marzec po tym, jak organizacja zdecydowała się przenieść galę UFC 232 z Las Vegas w Nevadzie do Inglewood w Kalifornii.
Jon Jones kolejny raz namieszał przy okazji swojej kolejnej walki, ale wygląda na to, że niczym kot spadł na cztery łapy. Mimo wykrycia w jego teście antydopingowym śladowej ilości sterydu turinabolu i odebraniu mu licencji zawodnika przez Komisję Sportową Stanu Nevada (NSAC), Jones stoczy zaplanowaną walkę rewanżową z Alexandrem Gustafssonem, jednak w zupełnie innej lokalizacji. Komisja Sportowa Stanu Kalifornia (CSAC) zezwoliła Jonesowi na walkę i organizację gali UFC 232 w mieście Inglewood położonym w hrabstwie Los Angeles.
Cała ta przeprowadzka wywołała duże zamieszanie i naraziła na straty finansowe UFC i zawodników, którzy będą musieli zapłacić większy podatek za rywalizację w Kalifornii. Podczas ostatniej edycji UFC 232 Embedded, prezes UFC Dana White usiadł do rozmowy z Gustafssonem i dał mu możliwość przeniesienia walki z Jonesem na marzec przyszłego roku. The Mauler nie miał jednak zamiaru korzystać z tej propozycji.
„Mówiąc wprost, nie chodzi tu o mnie i nie chodzi o to, aby utrzymać tę je***ą walkę. Mam zamiar stoczyć tę walkę tak czy inaczej, chociaż nie muszę lecieć do je***go L.A., ale to byłoby niesprawiedliwe wobec ciebie i to też zdecydowanie byłobynie fair wobec Jona. Nie zrobił nic złego. Mamy każdego je***go eksperta na Ziemi, który mówi, że nie zrobił nic złego, więc walka powinna się odbyć. Jeśli masz jakieś wątpliwości, możemy to anulować i zrobić walkę w je**ym marcu.”
Gustafsson ostatecznie zdecydował się pozostać na karcie walk sobotniej gali. W ramach zezwolenia przez CSAC na rywalizację Jona Jonesa w Kalifornii, Bones musiał poddać się testom VADA oprócz standardowej procedury USADA.