Amerykanin poważnie rozważa wycofanie się z bycie aktywnym zawodnikiem.
Dla Ala Iaquinty (14-7-1, 9-6 w UFC), przegrana na UFC Fight Night 197 z Bobbym Greenem (28-12-1, 9-7-1 w UFC) była nie tylko pierwszą w karierze porażką przez nokaut, ale także trzecią z rzędu porażką co nigdy wcześniej mu się nie przydarzyło.
Podczas swojego podcastu Call Me Al Show, zawodnik przyznał, że prawdopodobnie teraz jest dla niego właściwy moment na zakończenie kariery i nie toczenie kolejnych walk.
Oczywiście, chcesz wyjść i wygrywać, ale to g**no nie jest tego warte. Widziałeś walkę Michaela Chandlera z Justinem Gaethje. Ci goście naprawdę mocno się bili, to nie było tego warte.
Szczerze mówiąc, nie wiem. To była pierwsza walka, w której naprawdę się poddałem. Nie znokautował mnie do nieprzytomności, trochę się odwróciłem i dochodziłem do siebie. Nadal byłem przytomny, wiedziałem co robię, ale to było tak, że chciałem stamtąd wyjść. Wiedziałem, że trafił mnie mocno, to prawdopodobnie nie będzie dla nie dobry wieczór. Nie był pewny swoich przygotowań, cardio, zapasów.
Ci goście ciężko trenują. Ci goście trenuje 3 razy dziennie, 2 razy dziennie, bardzo ciężko. Moje ciało już nie może tego więcej znieść. To jest pierwszy raz w mojej karierze gdy poddałem się w walce.
Al Iaquinta retires on the @CallMeAlShow: pic.twitter.com/iK0wGsrOtc
— Erik (@UebeMMA) November 19, 2021
Iaquinta trafił do UFC poprzez 15 edycję show The Ultimate Fighter, w finale turnieju musiał uznać wyższość Michaela Chiesy. W największej organizacji MMA na świecie stoczył 15 walk, z których 9 wygrał. Rywalizował m.in. z Khabibem Nurmagomedovem, Jorge Masvidalem i Danem Hookerem.
Poza oktagonem zawodniki wielokrotnie narzekał na wysokość zarabianych przez fighterów pieniędzy a także brał udział w inicjatywach mających na celu wypracowanie porozumienia między UFC a zawodnikami.