Raging nie pewny kolejnych występów w oktagonie.
Od kilkunastu miesięcy Al Iaquinta (13-3-1, 8-2 w UFC, #14 w rankingu UFC) narzekał na swój los mówiąc o trapiących go kontuzjach i zarabianiu niewielkich pieniędzy. Kwestie finansowe były także powodem przeciągającego się powrotu 29-latka do oktagonu.
Na sobotniej gali UFC Fight Night UFC 108, po dwóch latach przerwy od walk, Iaquinta w niecałe 2 minuty uporał się z Diego Sanchezem (27-10, 16-10 w UFC), ale jest w błędzie ten, kto myślał, że konflikt między zawodnikiem i organizacją został zakończony. Kilka godzin po zakończonej gali zawodnik w dosadnym wpisie pokazał swoje niezadowolenie z powodu nieotrzymania pogalowego bonusu za najlepszy występ. Teraz Iaquinta zastanawia się zarabiane przez niego pieniądze są warte jego walk.
Nie wiem czy to jest tego warte. Nie wiem czy te pieniądze są warte wszystkiego, przez co przechodzę by to robić. Tego wieczoru to zadziałało, ale to nie będzie takie łatwe tak, więc nie wiem. Muszę pomyśleć czy to jest tego warte. Mam wiele kontuzji, to wiele straconych lat, przez które nie zarabiałem żadnych pieniędzy. I teraz nie mam sponsorów. Jestem w grze i nawet nie dostałem dolara za to, nie mam Xboxa a oni nawet nie wysłali mi gry.
Pomimo pięciu wygranych z rzędu Al zastanawia się nad kontynuacją kariery.
Kocham walczyć, ale nie zamierzam rujnować swojego ciała. To nie jest gra, to jest naprawdę. Zarabianie 26 000 dolarów [plus bonus w przypadku wygranej] to nie jest dużo pieniędzy. Za to co robię, za bycie w TV, za jazdę samochodem jak jeżdżę będę żył lepiej. Mogę robić cokolwiek innego, zarabiać podobne pieniądze i nie ponosić ryzyka kontuzji. Ja teraz nie potrzebuję walk. Mam swoją karierę w nieruchomościach, jestem na to nastawiony. Tak, więc będę walczył jeśli będę tego chciał.
Iaquinta jest na fali pięciu kolejnych zwycięstw po pokonaniu Rodrigo Damma, Rossa Pearsona, Joe Lauzona, Jorge Masvidala i Diego Sancheza.