Brazylijczyk o możliwości pokonania Islama przez swojego rodaka.
Znajdujący się na mocno wznoszącej fali Islam Makhachev (20-1, 9-1 w UFC, #5 w rankingu UFC) podczas UFC 267 podejmie Rafaela dos Anjosa (30-13, 19-11 w UFC, #7 w rankingu UFC). Głos w sprawie sytuacji w dywizji lekkiej zabrał jedyny pogromca Rosjanina, Adriano Martins (28-11, 4-3 w UFC), który pokonał go sześć lat temu na UFC 192. Brazylijczyk widzi spore szanse na wygraną dos Anjosa podczas UFC 267.
Walczyłem z Khabilovem i Makhachevem w kolejnych walkach. Moje przygotowania były oparte o nie pozwolenie na zepchnięcie mnie na siatkę a jeśli to się stanie, używanie ciosów i judo by nie czuli się komfortowo. Uważam, ze dos Anjos to mądry gość, który ma atuty do zneutralizowania Islama. Judo i presja to klucze do pokonania Makhacheva.
Obecnie Adriano Martins trenuje w Chute Boxe m.in. z Charlesem Oliveirą gdzie przybył na zaproszenie Diego Limy. Jeśli dojdzie do sytuacji, że Makhachev będzie miał walczyć z obecnym mistrzem to Adriano zapowiada, że będzie skłonny do pomocy rodakowi przed tym starciem.
Martins ma również nadzieję na to, że przed końcem kariery dostanie jeszcze szansę rywalizacji w kolejnym sezonie zmagań Professional Fighters League.
Sporo trenowałem z Natanem Schulte i Raushem Manfio, dwoma wspaniałymi ludźmi, którzy zasługują na każdego centa, którego zarabiają. To byłoby dla mnie marzeniem by po 19 latach poświęcenia dla sportu zawalczyć z najtwardszymi gośćmi by zakończyć karierę w PFL i mam nadzieję, że spełnię to marzenie.
Martins nie walczył od ponad roku, w pięciu ostatnich występach zanotował cztery porażki a jedno starcie uznano za nieodbyte. Wydaje się, że w takiej sytuacji Brazylijczyk ma bardzo małe szanse na swój wymarzony angaż w PFL.