Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu?
Jimi Manuwa znakomicie zaprezentował się przed własną publicznością. Anglik potrzebował tylko nieco ponad 3 minuty by rozprawić się z Coreyem Andersonem. 37-latek od początku pojedynku spokojnie czekał na swoją okazję, która nadarzyła się gdy Amerykanin uciekał w prawo pod siatką, tam spotkał się z lewym sierpem Manuwy i padł na deski co wymusiło interwencję sędziego. W kolejnej walce Jimi mógłby zmierzyć się z Mauricio Ruą, wygranym walki wieczoru UFC 210: Daniel Cormier vs. Anthony Johnson lub powracającym w lipcu do rywalizacji Jonem Jonesem.
Gunnar Nelson z niesamowitym spokojem pokonał Alana Joubana. Islandczyk w I rundzie przez długi czas kontrolował rywala w parterze zajmując dosiad. Na początku drugiej odsłony Gunni trafił kapitalnym prawym prostym, który wyraźnie zachwiał Joubanem, poprawił wysokim kopnięciem a następnie ściągnął do parteru i poddał gilotyną. To już druga z rzędu wygrana przez poddanie od czasu porażki poniesionej w starciu z Demianem Maią. W kolejnym pojedynku Nelson mógłby zawalczyć z Neilem Magnym lub Dong Hyun Kimem.
Marlon Vera z małym wyprzedzeniem wziął walkę z Bradem Pickettem, ale nie stanęło mu to na przeszkodzie przed odniesieniem zwycięstwa. Po nieco zachowawczym początku, w ostatniej odsłonie Ekwadorczyk trafił wysokim kopnięciem i dobił rywala ciosami w parterze tym samym dopisując do swojego rekordu trzecie zwycięstwo w UFC. W kolejnej walce Vera mógłby zmierzyć się z Albertem Moralesem.
Arnold Allen i Makwan Amirkhani dali znakomity pojedynek, walkę pełną mocnych akcji, efektownych obaleń, prób poddań i zwrotów akcji. Zapewne gdy UFC chciała przyznać nagrodę za walkę wieczoru to trafiłaby ona właśnie do piórkowych jednak władze organizacji postanowiły uhonorować zawodników, którzy tego wieczoru kończyli pojedynki przed czasem. Pozostający z niesplamionym w UFC rekordem Allen w kolejnym pojedynku mógłby zawalczyć z Jeremym Kennedym.
Joseph Duffy spełnił pokładane w nim nadzieje i pokonał Rezę Madadiego. Co więcej, Irlandczyk zrobił to w niezwykle dominującym stylu, korzystając ze swoich ponadprzeciętnych umiejętności bokserskich, kontroli dystansu i pracy nóg Irish Joe mocno porozbijał Szweda i pewnie zwyciężył na kartach sędziów. Dla Josepha to czwarte zwycięstwo w największej organizacji MMA na świecie. W kolejnej walce Duffy mógłby zmierzyć się z …
Marcem Diakiese, który podczas wczorajszej gali dopisał do swojego rekordu bardzo cenne zwycięstwo. Cenne, ponieważ pokonał solidnego przeciwnika oraz zrobił to szybko i w bardzo efektownym stylu. Młody Anglik zaczął od efektownych kopnięć a pojedynek zakończył mocnym prawym, po którym Teemu Packalen padł na matę nieprzytomny.
Francimar Barroso udanie zrewanżował się Darrenowi Stewartowi za sytuację jaka miała miejsce podczas UFC Fight Night 100. Wczoraj Brazylijczyk wypunktował rywala walczącego przed swoją publicznością czym odsunął w cień swój występ w Brazylii w listopadzie zeszłego roku.
Podczas UFC Fight Night 107 Leon Edwards odniósł najcenniejsze zwycięstwo w karierze pokonując będącego na fali czterech wygranych przed czasem Vicente Luque. Po przegranej pierwszej rundzie Jamajczyk w drugiej i trzeciej był znacznie bardziej aktywny, ochoczo atakował w stójce, obalał i kontrolował pojedynek czym zapewnił sobie zwycięstwo na karcie każdego z sędziów. W kolejnym pojedynku Edwards mógłby zawalczyć z Santiago Ponzinibbio.
Corey Anderson przystępował do walki z Jimim Manuwą będąc sklasyfikowanym na szóstym miejscu w rankingu wagi półciężkiej. Amerykanin co prawda nie był faworytem tego pojedynku, ale pokładano w nim pewne nadzieje, że napsuje trochę krwi Poster Boyowi. Okazało się jednak, że Anderson nie ma żadnego pomysłu na to „jak podejść” Jimiego i skończył nieprzytomny na deskach w czwartej minucie pojedynku. W kolejnej walce Corey mógłby zmierzyć się z wygranym walki Patrick Cummins vs. Jan Błachowicz.
Dla Alana Joubana walka z Gunnarem Nelsonem była niesamowitą szansą na pokazanie swojej wartości i całego potencjału jaki w nim drzemie. Amerykanin radził sobie dobrze…przez niemal 2 minuty, później stery pojedynku przejął Islandczyk, który poddał Alana w szóstej minucie walki. Jouban pozostaje solidnym zawodnikiem jednak na razie bez większych szans na dołączenie do czołowej piętnastki dywizji.
Również Daniel Omielańczuk stracił ogromną szansę, również Polak nie był faworytem swojej walki na UFC Fight Night 107 i wygrana dałaby mu bardzo dużo. Johnson jak na realia trzeciej piątki wagi ciężkiej nie jest zawodnikiem niezwykle mocnym a jedynie dobrym w wąskiej dziedzinie walki, którą dzięki sporej sile fizycznej narzuca rywalom. Polak jest teraz po dwóch przegranych z rzędu, ale zwolnienie z organizacji raczej mu nie grozi.
Podczas wczorajszej gali została przerwana znakomita passa Vicente Luque. Amerykanin był na fali czterech kolejnych zwycięstw, która została przerwana przez Leona Edwards. Pojedynek Vicente z Jamajczykiem nie był jednostronny, ale Luque sporo zabrakło do wygrania tej walki.
Teemu Packalen nie zdążył się w żaden sposób wykazać w walce z Marcem Diakiese. Fin został błyskawicznie znokautowany przez świetnie dysponowanego 24-latka zaliczając w ten sposób drugą porażkę w oktagonie największej organizacji MMA na świecie.
A co Wam najbardziej zapadło w pamięć? Kto zasługuje na wyróżnienie?