Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu?
David Teymur i Lando Vannata, których pojedynek w ostatniej chwili stał się co-main eventem gali nie zawiedli. Lekcy pomimo niewielu walk w UFC i relatywnie niewielkiego doświadczenia dali wspaniały pojedynek obfitujący w efektowne stójkowe akcje i mocne uderzenia. Gdyby konfrontacja Davida i Lando była nudna to zostałoby im to na długo zapamiętane a tak – nawet Vannata, który był faworytem tego starcia i dla którego miał to być o wiele łatwiejszy rywal od Tony’ego Fergusona i Johna Makdessiego – zyskali. Teymur po trzech wygranych w największej organizacji MMA na świecie podnosi swoje notowania i w kolejnej konfrontacji może zmierzyć się np. z przegranym walki Francisco Trinaldo vs. Kevin Lee. Z kolei Vannata wraca do budowania swojej pozycji, można go zestawić z wygranym walki Marc Diakiese vs. Teemu Packalen.
Dan Kelly odniósł najważniejszą wygraną w karierze wypunktowując Rashada Evansa. Australijski olimpijczyk był bardziej aktywny niż jego rywal, Kelly szedł do przodu, atakował ciosami i próbował rzutów rodem z judo. Ciężko mieć nadzieję, że Daniel jeszcze coś zwojuje w UFC, ale szósta wygrana w siedmiu walkach w UFC mając 39 lat na karku robi pewne wrażenie. W kolejnym pojedynku Kelly mógłby zawalczyć z Bradem Tavaresem lub Thiago Santosem.
Cynthia Calvillo w znakomitym style zadebiutowała w UFC. Reprezentantka Team Alpha Male w ciągu trzech minut dała pokaz wysokiej klasy grapplingu i szybko zmusiła Amanda Cooper do klepania. Fakt wzięcia walki z ledwie 10-dniowym wyprzedzeniem sprawia, że Calvillo zyskuje w tym pojedynku jeszcze więcej. W kolejnej walce Cynthia mogłaby zmierzyć się z Jamie Moyle lub Justine Kish.
Alistair Overeem świetnie podniósł się po przegranej poniesionej w starciu z Stipe Miociciem. Holender pod względem taktycznym zawalczył znakomicie i zakończył pojedynek z Markiem Huntem efektownym kolanem. Wygrana z zawodnikiem z Nowej Zelandii nie sprawi, że Overeem od razu wróci w rejony titleshota, wszak o pas walczył we wrześniu zeszłego roku. Alistair potrzebuje jeszcze co najmniej jednej wygranej, w kolejnym pojedynku Reem mógłby zawalczyć się z Francisem Ngannou.
Marcin Tybura dopisał do swojego rekordu drugą wygraną w UFC przed czasem. Dla Polaka pojedynek z Luisem Henrique nie był bezproblemową przeprawą, ale Tybur nokautując rywala w trzeciej rundzie rozwiał wszelkie wątpliwości. Marcin staje się liczącym graczem niezbyt szerokiej wagi ciężkiej, w kolejnej walce mógłby zmierzyć się z Alexandrem Volkovem lub Stefanem Struve.
Darren Elkins w walce z Mirsadem Bekticiem dokonał jednego z największych powrotów w historii MMA. Będąc przez dwie rundy miażdżonym i niemiłosiernie rozbijanym przez Bośniaka 32-latkowi nie zabrakło determinacji i woli walki w ostatniej odsłonie. The Damage efektownie znokautował młodego wilka i jest to jego czwarte z rzędu zwycięstwo w oktagonie UFC. W kolejnym pojedynku mógłby zawalczyć z Brianem Ortegą lub Chan Sung Jungiem.
Również Iuri Alcantara jest autorem niesamowitego powrotu jaki miał miejsce w walce z Lukem Sandersem. Brazylijczyk przez niemal 8 minut kompletnie nie radził sobie z szybszym w stójce rywalem i znakomicie kontrolującym oraz obijającym go w parterze. Jednak zadecydowała chwila nieuwagi Amerykanina by Alcantara pięknie podkręcił się do nogi rywala i balachą na kolano zmusił go do poddania. W kolejnej walce Iuri mógłby zmierzyć się z Pedro Munhozem.
Tyron Woodley i Stephen Thompson na pewno nie są zwycięzcami UFC 209. The Chosen One przed walką wypowiedział wiele słów, ale nie doczekały się one realizacji choćby w niewielkim stopniu. Mistrz wagi półśredniej sporo minut spędził będąc plecami na siatce i czekając na dogodną okazję do wystrzelenia z atakiem lub kontrą. Z drugiej strony Wonderboy zapewne czując respekt do siły ciosu Woodleya nie chciał popełnić błędu i przez długi czas przymierzał się do zadania uderzenia. Stawka walki była wysoka i dlatego obaj zawodnicy byli ostrożni jednak nie da się zmienić tego, że publiczność lubi efektowne pojedynki. Tyron pozostaje na tronie kategorii -77kg a w kolejnej obronie powinien zawalczyć z wygranym starcia Demian Maia vs. Jorge Masvidal. Z kolei Thompson mógłby zmierzyć się z Carlosem Conditem.
Rashad Evans po wielu problemach powrócił do oktagonu UFC debiutując w kategorii średniej, ale nie był to debiut, z którego Suga mógłby być dumny. Pasywny Amerykanin nie poradził sobie z topornym stylem Daniela Kelly’ego, który jest od Evansa o 2 lata starszy. Rashad niewątpliwie musi się zastanowić co dalej z jego karierę, może pora na pożegnalny – relatywnie łatwy – pojedynek i odejście z twarzą na emeryturę?
Nie do końca wiem co myśleć o Marku Huncie. Zamieszanie wokół pozwu sądowego przeciw UFC, zaawansowany wiek, nie najlepszy rekord i kolejna przegrana (i to przez nokaut). Możliwe, że zawodnika z Nowej Zelandii czeka emerytura, ale … może jeszcze warto zawalczyć za solidną gażę (Hunt za walkę na UFC 209 otrzymał 750 000 dolarów)?
Luis Henrique zalicza drugą porażkę przez nokaut pod banderą największej organizacji MMA na świecie. Brazylijczyk nieco napsuł krwi Marcinowi Tyburze, ale w ostatniej rundzie zabrakło mu sił i został skończony przez zdeterminowanego Polaka.
Mirsad Bektic doznał pierwszej w karierze porażki będąc efektownie znokautowanym po bardzo dobrym początku walki z Darrenem Elkinsem. Bośniak w swoim stylu obalał i znakomicie kontrolował z góry oponenta rozbijając go, ale nie odbierając chęci do walki. Przegrana mocno wyhamowuje pochód zawodnika American Top Team ku czołówce wagi piórkowej, ale uważam, że po jeden-dwóch wygranych Bektic wróci silniejszy i zagrozi czołowej dziesiątce.
Luke Sanders podobnie jak Mirsad Bektic dobrze rozpoczął swoją walkę jednak w drugiej rundzie dał się zaskoczyć i musiał odklepać balachę na kolano w wykonaniu Iuriego Alcantary. Nie mniej jednak uważam, że Amerykanin ma potencjał by pozostać w UFC na dłużej i udowodni to w kolejnych walkach.
A co Wam najbardziej zapadło w pamięć? Kto zasługuje na wyróżnienie?