Nie da się ukryć, że Julianna Peña jest aktualnie jedną z najpoważniejszych kandydatek do walki o tytuł wagi koguciej, ale nie ma pewności, czy dostanie tę walkę.
Skąd te wątpliwości, co do jej potencjalnej walki o pas z Amandą Nunes? Wszystko zależy od tego kiedy do oktagonu wróci Ronda Rousey, ponieważ najprawdopodobniej to ona dostanie wtedy szansę na odzyskanie tytułu w walce z Nunes.
Julianna Peña od czasu swojego ostatniego zwycięstwa z Cat Zingano na gali UFC 200 dużo mówiła o pojedynku o pas wagi 135 funtów i kontynuuje to do dzisiaj.
„Nie wiem skąd to się wzięło. Nigdy nie wyzywałam do walki Valentiny (Shevchenko). Nie chce się cofać, ja chcę walk, które pchną mnie do przodu.
Chcę walczyć o pas, chcę walczyć z najlepszymi dziewczynami. Chcę budzić się rano każdego dnia i na treningu uderzać w tarcze z wizerunkami Amandy lub Rondy.
Chcę walki z Amandą albo Rondą i tak naprawdę nic innego mnie nie interesuje. Czekam na telefon od UFC, które przedstawi mi walkę z jedną z tych dziewczyn. To są walki, które mają dla mnie największy sens zwłaszcza, że ja i Amanda wygrałyśmy swoje walki na UFC 200. To po prostu ma sens. Jedyną rzeczą jaka chodzi mi po głowie i co zostało mi powiedziane, to że będę walczyła o tytuł. Dodatkowo UFC wybiera się do Madison Square Garden, co idealnie pasuje do mojego grafiku. Jestem teraz wolna i wciąż czekam, więc jeśli zadzwonią do mnie żebym wystąpiła na UFC 205 z Amandą lub Rondą, to jestem gotowa.
Słyszałam, że Ronda już nie wróci, ale gwarantuję, że ma taki zamiar, to jedyną walką dla której zdecyduje się na powrót będzie walka z Amandą. Uważam, że to nonsens. Byłam tutaj kiedy UFC wprowadzało dywizję kogucią kobiet do organizacji. Szlifowałam i pracowałam nad tym, by piąć się w górę i jestem jedyną dziewczyną, która konsekwentnie wygrywa.
Niektóre z tych dziewczyn mają rekord 1-1 w UFC, a ja mam cztery zwycięstwa i UFC oferuje mi walkę z nimi. Takie zestawienie nie ma dla mnie sensu podobnie jak powrót po porażce, ale nie zwykłej przegranej tylko ostatecznej przegranej nie wspominając o tym, że zostałaś piekielnie znokautowana, a mimo tego dostajesz na powrót walkę o pas. To nie ma sensu. Jeśli byłby to format turnieju, to byłabym jedyną która przetrwała.”
Oprócz ostatniej wygranej przez decyzję z Cat Zingano, „The Venezuelan Vixen” zadebiutowała w finale TUF’a pokonują przez TKO Jessicę Rakoczy, następnie również przez TKO wygrała z Milaną Dudievą, a w przedostatnim starciu pokonała na punkty Jessicę Eye.
Zgadzacie się z Julianna Peña, że to ona w pierwszej kolejności powinna dostać walkę o pas z Amandą Nunes, a nie powracająca po porażce Ronda Rousey?