Tak zwany „Sezon ogórkowy” w pełni, nie ma co szukać wydarzenia na najwyższym poziomie, bo i tak się go nie znajdzie. Ale takie już są odwieczne prawa natury, że w tym okresie zbyt dużo w SW na Świecie się nie dzieje. Zresztą może i dobrze, bo siedząc w nocy z dziewczyną na plaży czy właśnie zarzucając przynętę „na grunt”, nie myślisz- „Kurde właśnie przepada mi ekstra walka a na tej zapadłej dziurze nawet netu nie ma”- i możesz się w pełni skupić na tym co robisz.
W mediach ogólnie jak to w tym okresie bywa, pojawiają się głównie mało znaczące newsy, śmieszne filmiki z zawodnikami i wzajemne przepychanki. I tak, Jason Miller z najwyższą przyjemnością kopnie w głowę Nicka Diaza, a w odpowiedzi Nick Diaz równie chętnie powie Millerowi „Fuck You” i zrobi mu coś jeszcze, ale w zasadzie sam nie wie co, bo „Whatever…You know”. Badr Hari jak prawdziwy Bad Boy, wpycha kumplowi ciastko do nosa a Rampage, który „nie wie nawet jak wymówić nazwisko swojego najbliższego przeciwnika” będzie chyba musiał powoli zacząć naukę wymowy. Założę się, że Lyoto odpowie Quintonowi – „Zapamiętaj to nazwisko maleńka, bo niedługo będziesz je krzyczeć”. Przynajmniej ja bym tak zrobił.
W Boksie też ogólnie średnio no a w Wadze Ciężkiej, tradycyjnie już beznadziejnie. Witalij Kliczko przepycha się Nikolay Wałujewem i obaj zarzucają sobie wzajemnie sabotowanie walki, niby już Wałujew zgodził się na warunki, ale zaraz po tym Kliczko je zmienił. I tak wkoło. Młodszy z braci Kliczko miał walczyć z Powetkinem ale ten z kolei nie zgodził się na „niewolnicze warunki kontraktu”. Zatem 11 września Władimir Kliczko po raz drugi w swojej karierze zmierzy się z Samuelem Peterem. Swoją drogą to nie pierwsze doniesienia o tym, że bracia Kliczko proponują swoim ewentualnym przeciwnikom słabe warunki kontraktów, o czymś takim wspominali już Haye i Chambers. Cóż, no tak czy inaczej nie da się nie zauważyć, że bracia Kliczko okazują się przekleństwem dla Wagi Ciężkiej. Prawdę powiedziawszy dużo ciekawiej było wtedy, kiedy znacznie więcej do powiedzenia w kwestiach promowania i kontraktowania miał Don King. Można o tym człowieku mówić wiele, ale na pewno nie to, że układał nudne walki, bo zawsze było ciekawie i zawsze jakoś zawodnicy dochodzili do porozumienia w sprawie kontraktów. Teraz ten „najcięższy Boks” przeniósł się ze Stanów Zjednoczonych na Germańską prowincje i jest…bryndza.
Po raz kolejny też rozmyła się piękna perspektywa walki pomiędzy Mannym Pacquiao a Floydem Mayweatherem. Podobno wszystko było już dograne a ten drugi miał tylko złożyć swój podpis pod umową, jednak go nie złożył, tłumacząc się tym, że wakacje, że teraz odpoczywa i nie myśli o boksie. Cóż, wielkiego wysiłku by to nie wymagało, ale Floyd chyba uważał inaczej.
Aha, były bokserski Mistrz Świata WBO w Wadze Ciężkiej, złoty medalista olimpijski z Seulu (1988) i pogromca Tima Sylvii (tak to nadal jedna i ta sama osoba) Ray Mecer (1-0) powraca do MMA. Jego przeciwnikiem na gali King of The Cage, która odbędzie się 17 września, będzie znany już zawodnik, obiecujący Ron Sparks.
No i żeby nie było, że tak całkiem się nic nie dzieje to 1 sierpnia czeka nas gala UFC on Versus 2 z nienajgorszą wcale rozpiską i również 1 sierpnia całkiem ciekawa walka bokserska Juan Manuel Marquez vs Juan Diaz. Ale jeśli poświęcicie te widowiska dla wypoczynku i dobrej zabawy to przecież nic się nie stanie, no w każdym razie u mnie jak coś to macie odpuszczone.
Jędrzej Kowalik
www.fight24.pl
Sezon ogórkowy w pełni, można nadrobić starsze gale 😉
Jak zwykle świetny felieton!
fajny artykul, jak zwykle ciekawe spostrzezenia. weell done
High five!
Fajnie sie czytalo , dzieki