Mighty Mouse po wczorajszej wygranej.
Uważany przez wielu za jednego z najlepszych zawodników na świecie Demetrious Johnson (24-2-1, 12-1-1 w UFC) dopisał wczoraj do swojego rekordu już dwudziestą czwartą wygraną, mimo to 29-latek uważa, że jeszcze nie jest w swojej życiowej formie.
Nie uważam, że jestem już w mojej szczytowej formie. Wierzę, że nadal staję się lepszy. W tym obozie przygotowawczym przeszedłem przez wiele rzeczy. Mam kanał korzeniowy i chyba mam wrzód żołądka. Moi trenerzy zawsze naciskają na mnie bym stawał się lepszy zawodnikiem. Na szczęście mogę wrócić na salę i dostać niebieski pas.
Wygrana z Henrym Cejudo (10-1, 4-1 w UFC, #2 w rankingu UFC) była dla Demetriousa ósmą z rzędu obroną mistrzowskiego pasa, to sprawia, że dywizja jest już wyczyszczona i ciężko będzie znaleźć kolejnego rywala dla Johnsona. Możliwe, że Mighty Mouse wróci do wagi koguciej, w której panuje ostatni jego pogromca, Dominick Cruz (21-1, 4-0 w UFC).
Nigdy nie unikałem walki z Cruzem. Moim głównym celem jest pobicie rekordu Andersona Silvy w liczbie obron pasa. Wierzę, że mogę to zrobić. Dla mnie pójście tam i powrót jest inną drogą, czymś co zrobimy jeśli będziemy chcieli. Walczyłem wcześniej w kategorii piórkowej, jestem małym gościem. Nie boję się tej walki.
Wygrywa tylko dlatego , ze wielu ludzi nie jest fizycznie w stanie zbic do tej wagi…
Czyli co, wygrywa bo walczy z kolesiami którzy walczą w swojej naturalnej wadze? I to ma być coś co Go dyskredytuje? Bez jaj.
w boksie i zapasach też sa takie kategorie, czemu mma ma byc wyjątkiem