Już w najbliższy weekend Miesha Tate zmierzy się z Holly Holm o tytuł mistrzyni wagi koguciej, ale niewiele brakowało, by do tej walki nie doszło.
Miesha Tate w jednym z ostatnich wywiadów powiedziała, że niewiele brakowało, a odeszłaby na emeryturę. Powodem podjęcia takiej decyzji miało być to, że UFC nie chciało zestawić Tate do drugiej walki o pas z Rondą Rousey.
„Czułam, że jestem na samym topie po wygraniu czterech walk z rzędu i zasługuje na drugą walkę o pas, ponieważ byłam przygotowana na to. Ekscytowałam się tą szansą. Szybko wróciłam do gymu, ponieważ z walki z Jessicą Eye wyszłam bez szwanku. Potem dowiedziałam się, że nie dostanę walki o pas, co mnie zmartwiło, a jeszcze dodatkowo ten sposób w jaki było to ogłoszone. To było bardzo rozczarowujące. Poczułam wtedy, że już nigdy nie zawalczę o pas dokąd Ronda Rousey będzie mistrzynią.
To było bardzo trudne do przełknięcia dla mnie i sprawiło, że zaczęłam rozmyślać nad odejściem z MMA nie dlatego, że nie jestem w stanie rywalizować na najwyższym poziomie, ale dlatego, że czułam jakby UFC zamknęło przede mną drogę.”
Miesha Tate (17-5) od porażki z Rondą Rousey pokonała kolejno przez decyzje Liz Carmouche,Rin Nakai, Sarę McMann oraz Jesiscę Eye i teraz na UFC 196 ponownie zawalczy o pas, ale jej rywalką będzie mistrzyni Holly Holm(10-0).
„Nie wiedziałam gdzie stoję i co mam zrobić z emocjami oraz jaką powinnam mieć motywację jeżeli nie mogę próbować być najlepszą. Moją motywacją była walka o co? Nie walczę o to, by dostać wstęgę. Ja walczę o to, by zostać mistrzynią.”