(foto: headkicklegend.com)
O tym donosi witryna headkicklegend.com. Glaube Feitosa dość długo nie walczył już na zasadach K-1, i nie zanosi się, żebyśmy oglądali go na jakiejś gali japońskiej organizacji.
Nie było oficjalnego ogłoszenia końca kariery, ani nic w tym rodzaju, więc może zobaczymy go jeszcze na japońskim ringu.
Brazylijczyk zaczynał karierę w K-1 w 1999 roku, od początku walczył z ciężkimi przeciwnikami. Przełomem było zwycięstwo w eliminacyjnym turnieju w Las Vegas, który pozwolił mu wystąpić w Final 16. Było to w 2005 roku, a w F16 przegrał z Semmy’m Schiltem. Jednak dzięki dobrej postawie dostał szanse walki rezerwowej, w której powybijał zęby Gary’emu Goodridgowi. Doszedł wtedy do finału, w którym przegrał z wcześniej wspomnianym Schiltem.
Potem wiodło mu się raz lepiej, a raz gorzej, jednak wciąż był uważany za czołowego zawodnika K-1, co potwierdzał w ringu. Swoją ostatnią walkę stoczył podczas F16 2009, w której przegrał przez decyzję z Errolem Zimmermanem.
Później zajął się trenerką: min przygotowywał Mauricio Shoguna do rewanżowej walki z Machidą. Obecnie nie wydał żadnego komunikatu prasowego.
Powinniście wspomnieć o jego cundym KO na Musashim 🙂
Ale jaja .. właśnie dziś sprawdzałem co u niego słychać na wikipedii. Warto też przypomnieć, że nasz pierwszy rodak (niestety nieżyjący już od 2 lat, ostatnie lata swojego życia spędził w Kanadzie) walczący w K-1 go znokautował
kuźwa no …. zapomniałem dodać : http://www.youtube.com/watch?v=Iz7aV8jnbJ0
kurcze szkoda, myślałem że jeszcze zobaczę jego piękne kopnięcia,a i technikę ogólnie miał pierwyj sotrt. pozdro.