Miesha Tate nie miała szczęścia w obu walkach, które stoczyła z Rondą Rousey – przegrała z nią najpierw w Strikeforce, a później na UFC 168. Jednak „Cupcake” nadal uważa, że ma predyspozycje do zdetronizowania „Rowdy”.
Tate powiedziała, że zwycięstwo z Sarą McMann przybliży ją do kolejnej walki o pas mistrzowski.
„Mam mieszane uczucia co do tego, kto powinien wygrać walkę Rousey – Zingano. Jeśli zwycięży Zingano, będzie to dla mnie oznaczało szybszą możliwość walki o pas. Nasza pierwsza walka była bardzo dobra. Wygrałam pierwsze dwie rundy i uważam, że sędzina zatrzymała walkę za szybko. Jeśli Cat wygra, będę mieć mocny argument, żeby ubiegać się o walkę z nią. Zwłaszcza, jeśli będę po trzech zwycięstwach z rzędu i pokonam Sarę McMann.”
Dwie przegrane dźwignią na ramię z „Rowdy” nie zmniejszyły pewności Tate w możliwość pokonania mistrzyni.
„Jeśli wygra Ronda, będę musiała sobie wypracować miejsce pretendentki do tytułu. Myślę, że mam największą szansę na pokonanie jej i myślę, że dowiodłam tego walcząc z nią trzy rundy jako jedyna z jej rywalek. Dla mnie walka z Rondą to frajda. Moim celem jest bycie najlepszą zawodniczką, a Ronda jest moją motywacją. Przez nią chcę być lepszą zawodniczką. Ona motywuje mnie w sposób, w który inni nie potrafią. Motywuje mnie, bym była lepszą zawodniczką, lepszą osobą, mocniejszą osobą. Czekam z niecierpliwością na kolejną walkę z nią i mam nadzieję, że do niej dojdzie. Myślę, że pokonanie McMann da mi dobry argument na to.”
Tate spogląda w przyszłość, ale przed nią ciężkie zadanie pokonania Sary McMann na UFC 183. McMann doznała tylko jednej porażki w zawodowej karierze, właśnie z rąk Rondy Rousey.
Marnie oceniam jej szanse w walce z Ronda. Nie zmienia to jednak faktu, ze jej kibicuje.
nie ma cienia szansy. Ale miło było by zobaczyc ja z pasem
Jak narazie dała Rondzie najtwardszą walkę i dotarła do 3 rundy. Szacun dla niej go się nie poddaje. Trzeba jej złamać rękę a nie odklepie. A te hamerykańce ją opluwają.
chyba na zawsze pozostanie w sferze marzeń…