W tym roku polskie BJJ odniosło wiele sukcesów poza Polską. Jednym z najaktywniejszych i najskuteczniejszych ambasadorów polskiej szkoły BJJ jest reprezentant łódzkiej Copacabany, Marek Zbróg. Udało nam się złapać Marka w wolnym czasie od startów i zadać mu kilka pytań. Przeczytajcie wywiad z zawodnikiem, który zaliczył chyba najwięcej turniejów w tym roku.
Fight24.pl: Marek w tym roku byłeś jednym z najaktywniejszych zawodników BJJ. Na ilu zawodach startowałeś w Polsce i za granicą?
Marek Zbróg: Witam wszystkich czytelników Fight24.pl! W tym roku wystartowałem na 10 zawodach: 5 startów w Polsce oraz 5 startów na arenie europejskiej między innymi w Rzymie, w Paryżu oraz w Madrycie. Jeśli chodzi o zawody w naszym kraju to startowałem na MP No Gi, Pucharze Polski BJJ, Open Gi w Luboniu oraz Pucharze Polski No Gi. Jestem bardzo zadowolony z roku 2014 ale uważam, że mogę startować jeszcze więcej i mam nadzieję że w roku 2015 zrealizuje wszystkie swoje założenia.
F24: Które z tych zawodów uważasz za najtrudniejsze, a które za najbardziej udane?
MZ: Z każdych zawodów, z których wracałem, jestem po części zadowolony. Wiadomo jak to w sporcie, kiedy wracasz z jakiegoś turnieju i myślisz o stoczonych walkach to po jakimś czasie pewnie bym coś zmienił, rozegrał inaczej… lecz jeśli miałbym wybrać z tego całego roku to chyba ten ostatni występ na Madryt Open gdzie udało się stoczyć 5 dobrych walk i to z zawodnikami z całego świata: Brazylia , USA, Hiszpania, Argentyna. Tak samo Monachium Open, ponieważ był to pierwszy start po kontuzji, która wyeliminowała mnie z Mistrzostw Polski. Bardzo żałowałem, że nie mogłem na nich wystartować, wahałem się ale teraz z biegiem czasu wiem, że to była bardzo dobra decyzja. Wszystko po powrocie przebiegło nawet lepiej niż myślałem. Jeśli chodzi o zawody w Polsce to złoto w Luboniu na Open Gi, a także brązowy medal na MP No Gi w Luboniu. Każdy medal cieszy i z każdego wyciąga się wnioski na przyszłość.
F24: Dlaczego tak często startujesz na IBJJF? Jaki masz cel, startując tak dużo?
MZ: Cel jest bardzo prosty: walczyć z zawodnikami z różnych państw i przebijać się do czołówki europejskiej. Nie mogę napisać inaczej i nie chcę żeby to zabrzmiało zarozumiale ale taki jest fakt. My Polacy mamy bardzo dobre BJJ i możemy bez kompleksów rywalizować na zawodach europejskich IBJJF z czołówką Europy, a właśnie na zawodach IBJJF takich zawodników można spotkać.
F24: Jak myślisz, dlaczego w Polsce zawodnicy startują tylko na najważniejszych zawodach IBJJF?
MZ: Pewnie jest to spowodowane względami finansowymi. Nie oszukujmy się, to wszystko kosztuje i to wcale nie mało. Poza tym trzeba spełnić wcześniej wszystkie warunki rejestracji, licencji, podpisów opiekuna akademii, co na pewno też jest jakimś utrudnieniem. Jednak jeśli najbardziej prestiżowa i najlepsza organizacja jaką jest IBJJF stawia takie warunki wszystkim i wszyscy się do nich dostosowują, to tak już ma być. W Polsce mamy wielu bardzo dobrych zawodników i jestem pewien, że gdyby posiadali odpowiednie możliwości to widzielibyśmy ich znacznie częściej na zawodach spod szyldu IBJJF. Jednak i tak trzeba się cieszyć z tego co jest. Uważam, że wszystko zmierza w dobrą stronę. Podam przykład czarnych pasów z Polski. Bardzo dobre występy Maksa Wiśniewskiego w Rzymie oraz w Paryżu czy Piotrka 'Ashtona’ Wojtkowskiego na London Open gdzie zdobył 2 złota zostały docenione i opisane przez naprawdę duże światowe portale o Jiu Jitsu. Super i o to w tym wszystkim chodzi. Pokazujmy się jako Polacy w Europie i na świecie! Nie jest to raczej realne, aby startować bardzo systematycznie ale raz na jakiś czas naprawdę warto. Jeśli ktoś ma taką możliwość to serdecznie polecam.
F24: IBJJF nie cieszy się popularnością na świecie, jest to organizacja komercyjna. UEAJJ natomiast organizuje trialsy na całym świecie. Myślisz, że IBJJF się utrzyma na tym małym rynku BJJ jako numer 1 organizacja?
MZ: Zgadza się IBJJF to organizacja komercyjna ale tak jak napisałem wyżej, zdecydowanie najlepsza na świecie. Od lat zdominowała jeśli chodzi o Jiu Jitsu rynek i tak jak wypowiadają się Mistrzostwie Świata np.: Caio Terra jest pewne że tak pozostanie jeszcze przez lata. Częstotliwość imprez w USA jest wielka, a ekspansja do Europy pokazała jak bardzo jest popularna w Europie. Zawody są dosyć często, a prawie zawsze startuję po kilkaset osób, a ME to już inna półka. Ostatnio w Londynie, w Madrycie też było wielu zawodników. Wiadomo, że tak jak w każdym innym sporcie walki zdarzają się zawody, gdzie masz w kategorii 1 czasami 3 czy czasami 2 walki ale tak jest wszędzie, zwłaszcza kiedy już masz brązowe lub czarne pasy. Jeśli czujesz, że mało powalczyłeś to zawsze możesz iść w open. A to jest naturalna kolej rzeczy, czarne czy brązowe pasy to już praktycznie poświęcenie wszystkiego dla BJJ, i przyjeżdżają najczęściej typowi zawodnicy. Nikt nieprzygotowany nie zainwestuje sporych pieniędzy w daleką wyprawę. UEAJJ zgadza się robi trialsy, nagrody są zachęcające, na pewno o wiele bardziej niż IBJJF ale jak obserwuję listy startowe w różnych państwach to nie wygląda to najlepiej. Wtedy kiedy trialsy odbywały się 3 razy do roku w Europie to frekwencja była zdecydowanie większa. Ja bardzo cieszę się że IBJJF tak mocno z USA i Brazylii zaangażowała się w Europę i że można walczyć dla najlepiej organizacji na świecie.
F24: Copacaba Łódź przeniosła się do nowej siedziby. Jak zmieniły się wasze warunki treningowe?
MZ: Teraz w Łodzi są dwie Copacabany. Ja trenuję pod okiem Piotra Kaprala, więc wypowiem się o miejscu, w którym trenujemy codziennie. Nowa Copacabana mieści się na ulicy Gdańskiej w Centrum Atletyki Kuźnia. Jest to wspaniały kompleks sportowy podzielony na kilka stref z których mamy możliwość korzystać. Właściciele zorganizowali nam wymarzone warunki do rozwoju. Oprócz strefy fight, zawodnicy mogą jeszcze korzystać ze strefy Cross Fit, siłowni a także z odnowy biologicznej. Skład do trenowania jest mocny, pilotuje mnie i zawodników trener Piotr Kapral, więc tylko pozostaje ciężko trenować.
F24: Jesteś brązem już dłuższy czas. Ten wymarzony czarny zbliża się coraz większymi krokami. Jak daleko jesteś od bycia posiadaczem czarnego pasa?
MZ: Czy ja wiem czy się zbliża? To pytanie raczej do Piotrka Kaprala. W kwietniu przyszłego roku minie 3 lata odkąd zostałem promowany na brązowy pas. Pewnie jeśli spojrzymy na wyniki, to można powiedzieć, że już może się zbliża ale wiele jest do poprawy. Codziennie staram się korygować błędy i dzięki Piotrkowi Kapralowi poziom mojego BJJ konsekwentnie się podnosi. Moim zadaniem jest trenować, a nominacja na wyższe pasy to już zadanie innych.
F24: W Twojej wadze jest mocna dywizja czarnych pasów. Kogo upatrujesz jako największego rywala na MP w przyszłym roku?
MZ: Spokojnie. Oczywiście, że w czarnych pasach jest wielu bardzo dobrych zawodników. Jest Maks Wiśniewski, Piotr Bagiński, 'Ashton’ jest Karol Dzieniszewski więc naprawdę skład jest bardzo mocny. Ja jednak jak pisałem wyżej, mam brązowy pas i tutaj też jest bardzo trudno. Jest Adam Wardziński, wracający po kontuzji Paweł Nędzi oraz wielu innych zawodników, którzy należą albo wkradają się do krajowej czołówki. Pewnie, czarny pas to już Liga Mistrzów i czekam na niego ale tutaj na jej zapleczu też jest mega ciężko, a bardzo często tak samo.
Korzystając z okazji: Wielkie podziękowania oczywiście dla całego teamu Copacabana Kuźnia Team, w którym codziennie ciężko trenuję oraz trenera Piotra Kaprala i Michała Plicha, za ciągłą motywację do treningów! Dla mojej kochanej żony Kasi i wszystkich, którzy trzymają za mnie kciuki. Pozdrawiam wszystkich fanów BJJ i czytelników Fight24.pl. Podziękowania również dla sponsorów: LEXARI (Zapamiętajcie to! Będzie się działo!), SUSHI KUSHI, TAXI PLUS, PERFUMERIA NIEBIESKA, BIURO PODRÓŻY ODKRYWAJ ŚWIAT, PRZESYŁKI KURIERSKIE Piotrkowska 269 oraz No Problem.
Bardzo dobry wywiad, bardzo dobrego zawodnika 🙂 Oby tak dalej Marek! Gratulacje!
Byś się Maks wypowiedział na temat IBJJF, skoro już jako najlepszy polski czarny pas napisałeś komentarz 😉