Ostatnio naszło mnie na wspomnienia o PRIDE, i postanowiłem napisać krótki artkuł o czołowych zawodnikach PRIDE, zapraszam do czytania. 😉
Z chwilą gdy legło wielkie Pride – bezapelacyjnie organizacja nr. 1 na świecie, wielu czołowych zawodników z tejże organizacji zostało 'bezrobotnych’, i zaczęli panicznie szukać nowej organiacji, a jak im poszło w tym organizacjach? Spójrz niżej…
Na 'pierwszy ogień’ dajmy Mauricio Shoguna Ruę – zawodnik, który naprawdę zatrząsł kategorią do 93kg. w PRIDE – same zwycięstwa w Pride, tylko jedna dość drastyczna porażka z Markiem Colemanem, po której i tak dość szybko się podniósł i zaczął odnosić sukcesy. Nie można również zapomnieć o wygraniu Pride GP w roku 2005, w bardzo efektownym stylu. 😉
Teraz? Maurico podpisał kontrakt z UFC w czerwcu, borykał się w tym czasie z kontuzją kolana, i najwidoczniej nie przygotował się do pierwszej walki w UFC na tyle dobrze, aby dać radę jego rywalowi – Forrestowi Griffinowi. W efekcie Mauricio przegrał walkę przez KO w 3 rundzie. Do walki doszło 22 września, od tamtego czasu Maurico nie walczy, ponieważ odnowił znówu kontuzję kolana.
Jak widać Shogun bez PRIDE, to nie Shogun. 😉
Kolejny zawodnik, którego chcę przedstawić, to Wanderlei Silva, były partner treningowy Maurico Shoguna. Zawodnik, który swego czasu niszczył wszystkich rywali na swojej drodze, był mistrzem Pride swojej wagi, do czasu ostatniej swojej walki w PRIDE – porażka z Danem Hendersonem przez KO. Gdy nadszedł koniec Pride Wand z dwiema porażkami na koncie(ta wcześniej wspomniana z Hendo, oraz porażka z Mirko CC podczas Final Conflict 2006) zaczął szukać nowej organizacji, trafił do UFC – początkowo chciał pomścić porażkę swojego przyjaciela – Maurico, lecz do walki z Griffinem nie doszło.
Wanderlei stanął wkońcu do octagonu z Chuckiem Liddellem, i co było niespodzianką dla wielu ludzi przegrał tę walkę. Aktualnie Wand ma walczyć na gali UFC 84 – przeciwnikiem brazylijczyka będzie solidny Keith Jardine, jak wszyscy wiemy będzie to bardzo ciężka przeprawa dla Wanda, i moim zdaniem jeśli przegra, to może być koniec jego kariery…
Jak widać było w walce z Chuckiem, to nie jest już ten Wand, który występował w Pride – pełen agresji, siły i determinacji… a szkoda.
Kolejnym fighterem, którego postanowiłem opisać będzie Quinton Rampage Jackson. Bardzo znany w Japonii, lecz niestety nigdy nie osiągnął żadnego większego sukcesu w PRIDE. Pogromcą Rampage’a był zawsze Wanderlei Silva – czy to w finałowej walce GP, czy też w bezpośredniej walce o pas. Oczywiście nie neguję, że był słabym fighterem, bo było na odwrót – był bardzo solidny, silny, i zdeterminowany do walki – pokonał kilku naprawdę dobrych zawodników podczas występów w PRIDE, np. Igor Vovchanchyn, Kevin Randleman, Chuck Liddell, czy też Ricardo Arona.
Ostatnią walką Jacksona w Pride była walka z Dong Sik Yoonem, którą wygrał przez jednogłośną decyzję.
Co się dzieje teraz z Quintonem? Moim zdaniem Rampage jest zawodnikiem, który daje sobie radę najbardziej z całej czołówki, która odeszła z Pride. Quinton po odejściu z Japonskiej organizacji postanowił podpisać kontrakt z organizacją WFA – jego pierwszym przeciwnikiem był Matt Lindland. Rampage wygrał tę walkę przez niejednogłosną decyzję. Po jakimś czasie WFA zostało wykupione przez UFC, i Quinton podpisał kontrakt właśnie z UFC.
Po zwycięstwie z Marvinem Eastmanem przez KO, Rampage dostał szansę walki o pas mistrza organizacji UFC do 93kg. – przeciwnikiem Rampage’a był Chuck Liddell. Walka ku zdziwieniu zakończyła się bardzo szybko przez KO, i Quinton został mistrzem LHW. Po tym starciu doszło do pojedynku z mistrzem LHW Pride – Danem Hendersonem, w którym to Rampage zgarnął wszystko, wygrywająć przez jednogłosną decyzję.
Jak widać Rampage jest teraz na fali, i zmiana organizacji wyszła mu na dobre, miejmy nadzieję, że tak zostanie!
Przyszła kolej na zapomnianego przez świat Ricardo Aronę – zawodnik bardzo twardy, pokazywał to nieraz. Szczególnie podczas GP w 2005 roku, gdy uległ tylko w finałowej walce Shogunowi. Usprawiedliwić można to ciężką walką z Silvą, ale Shogun miał wtedy naprawdę świetną formę. Po GP Arona znów walczył z Silvą – walkę przegrał dość kontrowersyjną decyzją sędziów. Wrócił po prawie rocznej przerwie aby walczył z Overeemem, i udało mu się – wygrał walkę przez zatrzymanie walki przez sędziego. (Overeem nabawił się kontuzji kolana?)
Ostatnią walką w Pride, oraz ostatnią walką MMA do tej pory była wielka porażka z Sokodjou przez KO. Od tamtego czasu (sierpień 2007) wieści o Aronie ucichły. Chodziły różne plotki, że Ricardo wystąpi na gali Yarennoka, lecz niestety z żadną organizacją widocznie Arona się nie dogadał.
Moim zdaniem wielka szkoda tego fightera, jego walki choć były czasem nudne, były bardzo skuteczne, i ten fighter mógłby jeszcze namieszać w świecie MMA. Miejmy nadzieję, że jeszcze o nim usłyszymy!
Czas na wagę ciężką – Mirko Cro Cop – zawodnik, który był bezwątpliwie jednym z lepszych zawodników PRIDE FC. Przez pięc lat aktywnej kariery w PRIDE przegrał raptem 4 walki, z naprawdę bardzo mocnymi fighterami – Fedor, Minotauro, Hunt, walka przegrana z Kevinem Randlemanem była pewnego rodzaju 'wypadkiem przy pracy’, i Mirko odpłacił się za nią za jakiś czas.
Ostatnią walką w Pride był pojedynek podczas finałowej gali OWGP – Cro Cop wygrał z Barnettem, wygrywając tym samym całe GP, i sprawiając sobie prezent na urodziny. 😉 Warto przypomnieć, że na tej gali Mirko w pięknym stylu pokonał Wanderleia Silvę.
Nadszedł koniec Pride, Mirko podpisał kontrakt z UFC, na początek wygrał z dość łatwym przeciwnikiem Eddie Sanchezem przez KO, wszyscy myśleli, że będzie ładnie i pięknie jak w Pride, a tutaj niespodzianka… Najpierw Mirko przegrywa swoją własną bronią walkę z Gabrielem Gonzagą, później pokazując się w bardzo słabej formie w walke z Cheickiem Kongo – przegrywając pojedynek jednogłosną decyzją.
Zrospaczony Mirko postanowił odpocząć od UFC, i powrócić do japonii – wygrał z laikiem Mizuno przez KO, lecz cóż to za przeciwnik? Prawdopodobnie następną walką Mirko będzie pojedynek z Kharitonovem, na gali tej samej organizacji – DREAM.
Czy zobaczymy Mirko za czasów świetności? Oby tak było…
Antonio Rodrigo „Minotauro” Nogueira – zawodnik który wraz z Rampagem broni honoru Pride w amerykańskim oktagonie. Ścisła czołówka PRIDE, oraz światowego MMA. Walcząc w Pride cały czas gonił Fedora Emelianenko, przez którego stracił pas mistrza wagi ciężkiej PRIDE. Jedną z większych porażek Noga w Pride, poza porażkami z Fedorem, była przegrana na punkty niejednogłośnie – walka z Joshem Barnettem podczas Final Conflict Absolute w 2006 roku, Mino jednak zrewanżował się, wygrywając z Joshem podczas gali Pride Shockwave 2006. Była to ostatania walka legendy PRIDE w tejże organizacji.
Mino nie zwlekał i podpisał dość szybko kontrakt z UFC, wygrywając z Heathem Herringiem na punkty. Po odejściu Randyego Couture z UFC, duży Nog dostał szansę walki o tymczasowy pas mistrza wagi ciężkiej UFC – przeciwnikiem brazylijczyka był Tim Sylvia. Minotauro bardzo ładnie zaprezentował się w tej walce, w efekcie wygrywając w 3 rundzie przez duszenie gilotynowe.
Oby tak dalej, zawodnik, który z powodzeniem broni barw PRIDE, i radzi sobie w Octagonie – przez wielu uważany aktualnie nr.1 na świecie wagi ciężkiej MMA, moim zdaniem słusznie. 😉
Ostatnią postacią w tym zestawieniu będzie oczywiście kontrowersyjny ostatnio Fedor Emelianenko, człowiek którego nie trzeba przedstawiać chyba nikomu. Wielki mistrz, niepokonany w Pride mistrz wagi ciężkiej. Wygrywał z wieloma naprawdę świetnymi zawodnikami, ścisłą czołówką Pride. ostatnią walką Fiodora w Pride było zwycięstwo z Markiem Huntem. Po tej walce wiele organizacji 'biło się’ o pozyskanie wielkiego mistrza. Ostatecznie Fedor powiązał się z M-1, i zawalczył z wiele lżejszym Mattem Lindlandem. Walkę wygrał przez balachę w pierwszej rundzie.
Osiem miesięcy później Fedor wystąpił podczas gali Yarennoka, początkowo rywalem rosjanina miał być Semm Shilt – co byłoby wiele lepszym rozwiązaniem niż walka z Hong Man Hoiem szybko wygrana przez niespełna dwie minuty.
Na dzień dzisiejszy Fedor skończył współpracę z M-1, i jest wolnym agentem. Wiele czołowych organizacji MMA stara się nabyć tak dobrego zawodnika, który myslę, że marnuje się.
Całkiem możliwe, że będzie to kontrakt z ProElite, lecz nic nie jest jeszcze przesądzone, i menaderzy Emelianenko prowadzą rozmowy z UFC, oraz z japońskimi organizajami. Zdaniem wielu ludzi Fedor powinien iść tam, gdzie zorganizują wielce zapowiadaną walkę z Randym Couture, moim zdaniem ten zawodnik powinien walczyć w Japonii, i odbudowywać Pride.
W najbliższym czasie pewnie dowiemy się jak potoczy się kariera Emelianenki, bądzmy dobrej myśli. 😉
Ten krótki art o paru fighterach napisałem raptem w 1,5 godziny, więc nie miejcie mi za złe, że tak mało w nim fighterów etc. Wymieniłem tylko tych, którzy przyszli mi na myśl, bo oczywiście potęga PRIDE miała dobrych zawodników bardzo wielu.
Pozdrawiam, oraz zapraszam do dyskusji.
Bardzo ciekawa dyskusja na forum: TUTAJ
Bardzo ciekawy artykuł zwłaszcza dla mnie, bo straciłem kontakt ze sztukami walki jakiś czas temu. Miło było dowiedzieć się co się dziś dzieje z tymi wszystkimi legendami. Cóż, troszkę to jednostronne, myślę, że to nie wina tego iż upadło Pride tylko wina samych zawodników, nikt nie jest wiecznie mistrzem…