Kolejna, już 6 walka w naszym podsumowaniu. Na tapetę bierzemy walkę czołowych półśrednich: Rory MacDonald kontra Tyron Woodley.
Rory MacDonald od dawna był postrzegany jako ktoś kto na szczycie wagi półśredniej zmieni kolegę z sali treningowej, Georgesa St-Pierre’a. Gdy wszystko było już na dobrej drodze Kanadyjczyk niespodziewanie uległ Robbiemu Lawlerowi który dzięki temu zwycięstwu uzyskał prawo do walki o pas. Po tej porażce MacDonald mierzył się z mocnym grapplerem w osobie Demiana Mai, pomimo początkowych problemów Rory uporał się z rywalem. Później przyszła pora na konfrontację z Tyronem Woodleyem.
Po straconej szansie na mistrzowski pas organizacji Strikeforce, Amerykanin związał się kontraktem z UFC. W debiucie ekspresowo rozniósł Jaya Hierona, później przyszła wyrównana walka z Jakem Shieldsem któremu to sędziowie niejednogłośnie przyznali zwycięstwo. Po nokautach na Joshu Koschecku i Carlosie Condicie, Tyron mierzył się z MacDonaldem, w razie wygranej jego pozycja w wyścigu o pas wagi półśredniej znacząco by się poprawiła.
Pojedynek MacDonald vs. Woodley nie miał faworyta. Zdecydowana większość obserwatorów określała szanse wygranej jako 50/50. Wiadome było, że Kanadyjczyk zechce zawalczyć taktycznie a Amerykanin będzie chciał trafić rywala jakimś mocnym ciosem który zmusi sędziego do przerwania pojedynku. Górę wziął plan młodszego zawodnika który zamykał Woodleya pod siatką i kuł go pojedynczymi ciosami. Tyron nie potrafił znaleźć żadnego sposobu na mądrze walczącego oponenta. Rory powoli, cierpliwie i metodycznie rozbijał Amerykanina który nieustannie czaił się na jakąś kontrę, jednak brakowało na nie okazji. Swoją dominację MacDonald przypieczętował obalając Woodleya i kontrolując go w parterze.
Co najbardziej zapamiętamy z tej walki?
Rabittt: Jako fan Rory’ego MacDonalda spodziewał się jego wygranej ale wątpiłem w to, że stanie się to w tak dominującym stylu. Od pierwszej sekundy Kanadyjczyk ruszył na rywala, ustawił go pod siatką i bez przeszkód punktował. Nagle okazało się, że Woodley nie jest tak dobry jak się wielu osobom wydawało. Amerykanin nie potrafił zmienić swojej gry tak aby zaskoczyć Rory’ego. MacDonald był do tej walki znakomicie przygotowany od strony taktycznej a swój gameplan zrealizował. Tyron przez 15 minut był kompletnie bezbronny wobec agresji 24-letniego wówczas rywala.
Yoshi: Oglądając tę walką zdawało się, że nic nie mogło zatrzymać MacDonalda na drodze do zwycięstwa. Atak od samego początku i sukcesywne obijanie Woodleya, który był praktycznie bezbronny i nie mógł sobie poradzić z rywalem. Nie sądziłem, że tak słabo wypadnie w tej walce Tyron, który przecież bardzo dobrze radził sobie z innymi groźnymi przeciwnikami. Walka w parterze ze strony Woodleya to obraz nędzy i rozpaczy ale jak to się mówi w żargonie piłkarskim – gra się tak jak przeciwnik pozwala – a tutaj zdecydowanie MacDonald zdominował swojego rywala.
A co Wy zapamiętaliście z tego pojedynku? Czekamy na Wasze komentarze.